Od kiedy selekcjonerem reprezentacji Polski został Jerzy Brzęczek, Maciej Rybus rozegrał w niej zaledwie 20 minut. Komunikacja na linii trener - piłkarz od początku nie należy do wzorowych. Cztery pierwsze mecze pod wodzą Brzęczka Rybus opuścił z powodu kontuzji. Oficjalnie z powodu urazu nie znalazł się też wśród powołanych na listopadowe mecze z Czechami (0-1) i Portugalią (1-1). Jednak już cztery dni przed spotkaniem z Czechami zagrał 90 minut w ligowym spotkaniu Lokomotiwu, czym selekcjoner wydawał się być bardzo zdziwiony. Wiosną w czterech spotkaniach reprezentacji Rybus zaliczył raptem 20 minut i to na pozycji skrzydłowego, zmieniając Kamila Grosickiego w końcówce meczu z Macedonią Północną (1-0). Na lewej obronie selekcjoner wyżej cenił sobie umiejętności Bartosza Bereszyńskiego, nominalnego prawego defensora. Wielu komentatorów twierdziło, że piłkarz Lokomotiwu płaci za niefortunną wypowiedź po jednym ze spotkań, gdy stwierdził, że nie zna pomysłu trenera Brzęczka na grę reprezentacji. Na wrześniowym zgrupowaniu Rybus nie zagrał ani przeciwko Słowenii, ani Austrii i na dodatek kolejny raz podpadł selekcjonerowi. Jak informuje Tomasz Włodarczyk z "Przeglądu Sportowego" Rybus zaspał na jedno ze śniadań między meczami ze Słowenią i Austrią. Brzęczek ukarał go za to karą finansową, choć gazeta zaznacza, że była to kwota symboliczna. Rybus jest podstawowym zawodnikiem Lokomotiwu i od początku sezonu rozegrał w klubie 20 spotkań, strzelając gola i notując asystę. Najbliższe mecze reprezentacji Polski odbędą się już 10 października z Łotwą w Rydze oraz 13 października z Macedonią Północną w Warszawie. Eliminacje Euro 2020 - sprawdź sytuację w "polskiej" grupie WG