Pytany o wyróżnienia konkretnych graczy za niedzielne spotkanie na PGE Narodowy z Macedonią Północną, Podoliński mówi: - Wyróżniłbym całą reprezentację Polski, bo wszyscy ciężko się napracowali na to, żeby być w tym miejscu, w którym są teraz. Na dwa mecze przed zakończeniem eliminacji już są w finałach, jako czwarta reprezentacja z Europy. Gdzie pojedziemy, gdzie przyjdzie nam grać jeszcze nie wiemy, ale na pewno czapka z głowy, bo to bardzo dobry wynik - zaznacza. Jak mówi były trener Cracovii czy Podbeskidzia, który komentował wygrane 2-0 spotkanie, nie miał wątpliwości, jaki będzie końcowy rezultat. - Macedończycy byli coraz bardziej zmęczeni. W meczu w Warszawie nie pozwoliliśmy im na nic. Ja zresztą, przysłuchując się w naszych mediach tym zachwytom nad nimi, jacy to są mocni, jacy rewelacyjni, to trochę się zastanawiałem. To jest przecież zespół, który z Łotwą grał wyrównany mecz i który w tym spotkaniu zdobył dwie bramki. W bezpośrednim meczu pokazaliśmy przeciwnikowi, że jego miejsce jest nieco niżej niż Polski - mówi Podoliński. Pytany o krytykę względem selekcjonera Jerzego Brzęczka, czy zelżeje po dwóch ostatnich wygranych meczach i szybkim awansie odpowiada. - Nie mam pojęcia. Musi pan zapytać tych, którzy krytykowali. Ja cieszę się, że ta reprezentacja jedzie na mistrzostwa Europy i tyle w temacie - stwierdza krótko. Teraz przed reprezentacją Polski dwa kończące eliminacje spotkania z Izraelem na wyjeździe i ze Słowenią u siebie w listopadzie. Jak je potraktować? - Nie wiem, nie mam pojęcia. Na razie trzeba się nacieszyć tym co jest, szybki awans, dobra gra drużyny. Nie ma się co teraz tym martwić. Jedziemy na Euro i to jest najważniejsze! Mamy tak mało powodów do uśmiechów, więc teraz się uśmiechnijmy i cieszmy się sukcesem tej reprezentacji, a nie martwmy się znowu na zapas - podkreśla Robert Podoliński. Michał Zichlarz