Mamy nowego selekcjonera. Myślę, że mało kto spodziewał się akurat Paulo Sousy, choć nasz redakcyjny kolega Marcin Lepa, jako jeden z nielicznych faktycznie już w środę wieczorem na kanale Prawda Futbolu, wspólnie z Romanem Kołtoniem obszernie tego trenera opisywał. Jest to wybór nieoczywisty, ale dobrze wiemy, że prezes Zbigniew Boniek lubi zaskakiwać. Nominacje za jego kadencji zawsze były nieoczywiste, bo wybranie Nawałki, czy Brzęczka do takich należały. Pierwszy wybór udany, drugi zdecydowanie mniej. Teraz Paulo Sousa. Uważam, że jak na możliwości PZPN i znaczenia reprezentacji Polski na arenie międzynarodowej, jest to wybór dający nadzieję. Podpisano kontrakt z trenerem, którego największym atutem jest bardzo bogata kariera piłkarska, zaznaczona ogromnymi sukcesami. Jak na razie to nawet Robert Lewandowski takimi sukcesami pochwalić się nie może, co jednak już niedługo może się zmienić (Bayern będzie za chwilę walczył o klubowe Mistrzostwo Świata). Sousa dwukrotnie sięgał po puchar Ligi Mistrzów z dwoma różnymi klubami, sezon po sezonie, co do dzisiaj udało się tylko czterem piłkarzom - Eto’o, Desailly, Piqué i Sousa. Do tego dochodzi klubowe Mistrzostwo Świata z BVB. Ten tytuł to w dużej mierze zasługa nowego trenera naszej reprezentacji. Po przylocie na finał do Tokio piłkarze byli zmęczeni sezonem, długim lotem i dla nich ten mecz i trofeum aż takiego znaczenia nie miały. Wtedy głos zabrali z reguły mało mówiący Sousa i Julio Cesar (wspaniały środkowy obrońca z Brazylii, który stanowił o sile defensywy). Ich krótka, ale niezwykle emocjonalna przemowa uświadomiła reszcie zespołu, że każdy mecz, bez znaczenia jakiej rangi jest tym najważniejszym, że nie ma miejsca na sentymenty i lamentowania. Opowiedział mi tę historię Stefan Reuter, który był również zawodnikiem Borusii w tamtym czasie, a u którego byłem w czwartek, kiedy ogłaszano nowego selekcjonera. Ta historia i klika innych pokazuję, że Sousa ma charakter zwycięzcy, jest człowiekiem o silnym "mentalu", za wszelką cenę dążącym do sukcesu. Mam nadzieję, że te cechy będzie w stanie zaszczepić w naszych kadrowiczach. Dopełnienie bardzo dobrej kariery to tytuły mistrzowskie z Juventusem Turyn czy Dortmundem. Taki gość wchodzi do szatni i od razu szacunek piłkarzy jest gwarantowany. Przynajmniej na początku. Tego brakowało również poprzedniemu selekcjonerowi. Oczywiście efekt "wow" trwa krótko, dlatego szybko muszą przyjść wyniki i dobra gra zespołu. Myślę, że każdy z reprezentantów na wstępie będzie miał do Portugalczyka duży szacunek, bo nawet jeśli wcześniej kadrowicze go nie kojarzyli, to na pewno nadrobili zaległości. Jako trener może niewątpliwie poszczycić się sporym doświadczeniem. Prowadził wiele klubów z różnych krajów, a nawet kontynentów. Mistrzostwo z FC Basel, z Maccabi Tel-Awiw, 5. miejsce z Fiorentiną i najdłuższy angaż, bo 2-letni właśnie w tym klubie. Portugalczyk prowadził wiele zespołów stykając się z wieloma różnymi charakterami i kulturami, co działa na jego korzyść, ale niestety, nigdzie nie zagrzał miejsca zbyt długo, bo dwa lata, jak we Fiorentinie, to niby dla trenera czas nawet długi, ale inne kluby to już mniej sukcesów. Na szansę na pewno zasłużył i sądzę, że taką otrzyma także od piłkarzy reprezentacji. Ma w kadrze odpowiedni materiał ludzki, aby stworzyć zespół, z którego będziemy dumni. We Fiorentinie pracował z Kubą Błaszczykowskim, więc być może z tym zawodnikiem skontaktuje się w pierwszej kolejności, aby poznać jego opinię. Słyszałem, że obaj mieli różne relacje w klubie, ale nie sądzę, aby Portugalczyk był na tyle pamiętliwy, żeby teraz stawiać swoje prywatne sprawy na szali z interesem reprezentacji.