Rozpoczynające się w poniedziałek zgrupowanie reprezentacji Polski jest tegorocznym ostatnim tańcem Jerzego Brzęczka; zamyka pewien etap przedłużonych przygotowań do mistrzostw Europy, tak zwanej "szerokiej selekcji". Po rozegraniu meczów z Ukrainą, Włochami i Holandią kadrowicze rozjadą się na cztery strony świata i po raz kolejny spotkają się dopiero w marcu, czyli trzy miesiące przed Euro 2021. Tamto zgrupowanie, podobnie jak majowe, będzie jednak już preludium do turnieju. Jeśli ktoś nie ma wciąż wystarczającego kredytu zaufania Brzęczka, to właśnie teraz jest ostatnia szansa, aby to zmienić. A i sam selekcjoner musi poszukać kilku odpowiedzi, bo dużych znaków zapytania wciąż nie brakuje. Lewa strona niemocy W listopadzie jak bumerang powrócił kłopot z lewą obroną. W teorii selekcjoner nie powinien mieć wątpliwości, jak obsadzić tę pozycję, bo naturalnym wyborem jest Maciej Rybus. Podstawowy piłkarz Lokomotiwu Moskwa ma jednak problem z więzadłem w kolanie i już w meczu Ligi Mistrzów z Atlético Madryt zagrał z opatrunkiem. Po konsultacji ze sztabem medycznym co prawda zdecydował się stawić na zgrupowaniu, ale Brzęczek prawdopodobnie nie skorzysta z niego w sparingu z Ukrainą. To kolejna sytuacja, gdy z powodów zdrowotnych 31-latek nie może zagrać. Na przykład październikowy obóz przesiedział samotnie w hotelowym pokoju, bo po przyjeździe... otrzymał pozytywy wynik testu na koronawirusa. W takiej sytuacji Brzęczek zmuszony jest do postawienia na Arkadiusza Recę. Ulubieniec selekcjonera wydaje się być blisko wyjściowej jedenastki: gra regularnie w Serie A i notuje asysty w barwach FC Crotone. Dodatkowo na zgrupowaniu zabraknie chorego na koronawirusa Michała Karbownika z Legii Warszawa, który zresztą ostatnio i tak częściej grywał na środku pomocy. Alternatywą jak zwykle jest Bartosz Bereszyński, który jeszcze za kadencji Adama Nawałki testowany był na lewej obronie (szło mu tam całkiem nieźle, np. jak w wygranym 6-1 w Erywaniu meczu z Armenią). U Brzęczka testy przerodziły się jednak w etat, bo w sześciu eliminacyjnych meczach, które rozegrał 28-latek, tylko w spotkaniu z Macedonią Płn. wystąpił na swojej nominalnej pozycji. Tak samo było podczas rywalizacji w Lidze Narodów: z Holandią i Włochami. Jeden z czołowych piłkarzy Sampdorii Genua często sugeruje jednak, że lepiej czuje się na prawym boku, gdzie jest w stanie pokazać maksimum umiejętności. Tylko co z tego, skoro na nieszczęście "Beresia" w Dynamie Kijów świetnie prezentuje się Tomasz Kędziora i jeśli na lewej stronie nie będzie przygotowanego do gry zawodnika, Bereszyński zapewne znów będzie łatał dziury.