W dniach 8-15 stycznia 39 zawodników kategorii U-15, U-16 i U-17 wzięło udział w zgrupowaniu "Talent Pro". Interia odwiedziła młodych piłkarzy w hiszpańskiej Esteponie (reportaż można przeczytać TUTAJ) i o stanie polskiego szkolenia porozmawialiśmy z trenerem Marcinem Dorną.- W informatycznym systemie mamy łącznie ponad 3 tysiące obserwacji we wszystkich kategoriach wiekowych. W system jest wpisanych ponad 1100 zawodników i każdego weekendu jest dokonywanych kilkadziesiąt obserwacji na żywo. To daje obraz ogromu tej machiny, działania systemu - mówi nam szkoleniowiec. Piotr Jawor, Interia.pl: W jaki sposób wyselekcjonować grupę na "Talent Pro", by mieć pewność, że żadnego talentu nie pominięto? Marcin Dorna, selekcjoner reprezentacji U-15: Podstawą jest wnikliwa obserwacja. W sztabie mamy trenerów reprezentacji młodzieżowych, a także wszystkich skautów PZPN, zatrudnionych na etacie, których głównym zadaniem jest obserwacja każdego z piłkarzy. To kilkanaście obserwacji na żywo w ciągu roku, więc naprawdę precyzyjny monitoring. Ponadto mamy trenerów klubowych z akademii, z których jest najwięcej zawodników, czyli z Lecha, Pogoni i z Zagłębia Lubin. Planujemy zapraszać też szkoleniowców z kolejnych klubów, żeby pokazać, iż ten projekt jest skierowany przede wszystkim do zawodników. Jako trenerzy i sztaby poszczególnych reprezentacji dokonujemy oceny zawodników, wykorzystując także opinie skautów. Sieć skautingu jest rozbudowana, bo skauci makroregionalni współpracują ze skautami wojewódzkimi, a ci z kolei współpracują ze skautami jeszcze niżej. Proces wyboru do "Talent Pro" nie jest więc związany tylko z pojedynczą obserwacją jednego czy drugiego trenera, ale z obiektywną oceną wielu ludzi. To dokładnie taki sam proces, jaki ma miejsce przy naborze do projektów typu Letnia czy Zimowa Akademia Młodych Orłów. Najważniejszą osobą jest selekcjoner Jerzy Brzęczek. On wielu z tych zawodników zna i jest z nami podczas "Talent Pro", co dla chłopaków jest olbrzymią motywacją. Co daje takie zgrupowanie? - Wiele atutów młodych zawodników, a także deficyty, ujawniają się dopiero w konfrontacji przeciwko innym najlepszym. Ci chłopcy w swoich grupach są najlepsi, ale do obiektywnej oceny często brakuje porównania z innymi najlepszymi. I nie ukrywam, że tu mamy komfort takiej obserwacji, na tle zawodników grających na co dzień w topowych klubach - w Niemczech, Anglii, Hiszpanii czy Francji. Podczas zgrupowania chcemy podnieść ich umiejętności indywidualne, ale też grupowe. Dodatkowo w sztabie mamy ekipę, która zajmuje się obszarem zadań nie tylko piłkarskich. Jest pani psycholog, dietetyk, a także grupa nauczycieli, by zawodnikom nie nawarstwiły się zaległości w czasie nieobecności w szkole. Jest grupa trenerów bramkarzy oraz grupa trenerów przygotowania motorycznego, którzy zajmują się testami, diagnostyką, indywidualizacją. Ilu łącznie skautów pracuje dla PZPN? - Dziesiątki. W informatycznym systemie mamy łącznie ponad 3 tysiące obserwacji we wszystkich kategoriach wiekowych. W system jest wpisanych ponad 1100 zawodników i każdego weekendu jest dokonywanych kilkadziesiąt obserwacji na żywo. To daje obraz ogromu tej machiny, działania systemu. Wspomniał pan o nauczycielach w sztabie. Ilu przedmiotów uczą? - Mamy nauczyciela języka angielskiego, bo to narzędzie w życiu piłkarza. Świadomość zawodników w tym obszarze jest naprawdę duża, przykładają się do nauki języków. Mamy też nauczyciela nauk ścisłych. Niektórzy piłkarze uczą się bardzo dobrze, inni mają do odrobienia zaległości. Szkoda, żeby pojawiał się problem nieobecności, skoro można to dobrze zorganizować. Mamy osobę, która jest w kontakcie z nauczycielami poszczególnych zawodników i to zdejmuje z nas dużo obowiązków. A jednocześnie mamy pewność, że czas poświęcany przez zawodników na naukę jest optymalnie wykorzystywany. Zawodnicy sami chodzą na lekcje, bo czują taką potrzebę, czy jest to obowiązek? - Mają wyznaczony czas na naukę i muszą wtedy przyjść - niektórzy na dłużej, inni na krócej. Nauka języka, spotkania z panią psycholog i dietetykiem są obowiązkowe. Widzimy jak po drugim, trzecim spotkaniu z ekspertem ds. żywienia idą do restauracji i konsultują z nim swoje nawyki żywieniowe. Zmienia się świadomość zawodników? - Zdecydowanie, mają wyższy poziom świadomości i umiejętności, za to przygotowanie motoryczne jest na podobnym poziomie. Chłopcy są szkoleni przez coraz bardziej świadomych trenerów, a to przekłada się na ich postawę nie tylko na boisku, ale także poza nim. Co jesteście w stanie zrobić z piłkarzami w ciągu kilku dni zgrupowania "Talent Pro"? - To jeden z elementów programu. Czas spędzamy w Hiszpanii, trenujemy w świetnych warunkach i na kapitalnych murawach, co w Polsce nie byłoby takie łatwe. Chcemy zawodników bardzo precyzyjnie zdiagnozować, dać im wytyczne do indywidualnej pracy, którą młodzi piłkarze realizują później na poziomie klubowym. "Talent Pro" nakłada bowiem również indywidualne treningi w klubach. To my - jako trenerzy reprezentacji, trenerzy zatrudnieni w PZPN-ie, skauci - mamy pod opieką tych zawodników wspólnie z trenerami klubowymi. Jadąc do klubu dwa razy w miesiącu współuczestniczymy w procesie szkolenia indywidualnego, zajęciach pozycyjnych, formacyjnych, przyjeżdżamy również na treningi zespołowe, by przyglądać się zawodnikom. Uczestniczymy bardzo regularnie - nie tylko w meczach, ale przede wszystkim w pracy codziennej - i wymieniamy doświadczenia z trenerami klubowymi. Wiemy, że to oni wykonują największą część pracy, ale chcemy być inspiratorami do tego, aby może w niektórych obszarach spojrzeć na młodego piłkarza inaczej. Czas spędzony na "Talent Pro" to pełna diagnostyka - dużo zajęć indywidualnych, pozycyjnych i takich, w których chcemy określić umiejętności zawodnika w danym elemencie - w fazie atakowania i bronienia. Wszystko jest powiązane z projektem Narodowego Modelu Gry i treningu pozycyjnego, gdzie pewną pulę umiejętności stawiamy jako koniecznych dla poszczególnych pozycji. Jeżeli jesteś środkowym obrońcą, to w fazie bronienia powinieneś umieć to i to, a w fazie atakowania to i tamto. Jeżeli grasz na pozycji numer "6", to wymagania do gry na tej pozycji są takie i takie. Do tego mamy dostosowane treningi. Każde przedpołudniowe zajęcia są treningami zorientowanymi na indywidualny rozwój właśnie w tych obszarach, dla poszczególnych pozycji. Ćwiczymy w pięciu grupach, bo łączymy te pozycje, które są zbliżone do siebie - prawy i lewy obrońca funkcjonują razem, wykonują te same ćwiczenia, ale pod opieką dwóch trenerów. Para środkowych obrońców ćwiczy razem, pozycje "6" i "8" razem, "9" i "10" razem, "7" i "11" razem. Taka diagnostyka zawodników pozwoli nam zebrać informacje i wyznaczyć również kierunki pracy na pierwsze pół roku w ich treningach indywidualnych. Kto prowadzi treningi indywidualne w klubach? - Trenerzy klubowi. Wiele akademii traktuje trening indywidualny jako normę, ale my się właśnie na tych treningach pojawiamy. Mamy informację zwrotną z klubów, że wszyscy są zainteresowani organizowaniem takich treningów. Myślę, że to logiczne - jeżeli ktoś z zewnątrz, z wiedzą pojawia się w klubie i robi to tylko w intencji poprawy umiejętności zawodników, nie żądając nic w zamian, to po prostu warto to zrobić. Jest Pan w stanie rozpoznać z którego klubu pochodzi zawodnik tylko na podstawie jego umiejętności? - Tak, widać to. Są kluby, które szkolą we własny, charakterystyczny sposób. Dziś każdy z nich ma pewną określoną metodologię. Niektórzy szkolą pod fazę gry, inni pod technikę fundamentalną, inni już pod pozycyjną na danym etapie. Nie są to jakieś radykalne różnice, ale w szczegółach je widać i jest to związane z ukierunkowanym szkoleniem w poszczególnych akademiach. Gdy podczas "Talent Pro" spotykamy się wieczorami i dyskutujemy o piłce i zawodnikach, to przebija się opinia trenerów bramkarzy, którzy ewidentnie takie różnice znajdują wśród swoich zawodników. Który klub szkoli najlepiej? - Nie ma jednej drogi do sukcesu w piłce: to nie jest tak, że to, co robią Hiszpanie albo Niemcy to jedyny skuteczny przepis. Dróg do osiągnięcia najwyższego poziomu jest wiele, tak jak wiele różnych dróg podejmują akademie świadomie szkolące w Polsce. Mogę tylko z uznaniem wypowiedzieć się o tych klubach, które mają ten proces przygotowany od A do Z. Czy program "Talent Pro" jest też prowadzony gdzieś indziej w Europie? Na kimś się wzorowaliście? - Nie, jest to program autorski. Wszystko, co robimy, chcemy, żeby było stworzone przez polskich trenerów dla polskich zawodników i odpowiadało warunkom, w których istniejemy. Hiszpanie nie muszą przyjeżdżać do Hiszpanii w styczniu, bo w tych warunkach mogą pracować codziennie. Większość akademii klubowych i reprezentacyjnych zawsze szczególną opieką otacza najlepszych. I ten cel nam przyświecał. Nie możemy sprawić, żeby zawodnik, który jest najlepszy, po jakimś czasie - w procesie szkolenia - stał się średni. Musimy wydobywać z niego to, co najlepsze, a ze średnich to, co może sprawić, że wejdą na jeszcze wyższy poziom. Musimy równać do góry. I dlatego tą indywidualną opieką otaczamy naszym zdaniem najbardziej perspektywicznych zawodników. Nie ma pan obaw, że talent zawodnika, który nie załapał się na "Talent Pro", za rok czy dwa eksploduje? Na przykład Jakuba Błaszczykowskiego odkryto dopiero w wieku 20 lat, a wcześniej odrzuciło go kilka klubów. - Wówczas również będziemy zadowoleni! Oczywiście chcemy być maksymalnie skuteczni w wyborze tych, którzy naszym zdaniem mają największy potencjał, ale gdybyśmy chcieli być w 100 procentach skuteczni, to musielibyśmy zaprosić tu wszystkich trenujących w tych trzech rocznikach w kraju. Zawsze ktoś rozwinie się później. Poza tym, jeśli zabraliśmy zawodnika z klubu "x" i jedziemy do tego klubu na trening indywidualny, to to nie jest tak, że pracujemy tylko z tym zawodnikiem. Dobieramy jeszcze trzech, czterech, pięciu innych wskazanych przez trenerów klubowych, i pokazujemy im drogę indywidualnego rozwoju. Nie zamykamy się kręgu zawodników, którzy już są w "Talent Pro". W Hiszpanii nie ma z nami ponad 20 chłopaków. Z różnych przyczyn - są dziś w zagranicznych klubach lub trenują z pierwszymi zespołami. W obrębie grupy "Talent Pro" zakładamy rotację. Chcemy, żeby to był mocno elitarny projekt do którego trzeba dużej pracy, aby się w nim znaleźć. I widzimy wielką motywację zawodników, bo chcą w tej grupie być. Nie mogą sobie pomyśleć: skoro znalazłem się dziś na zgrupowaniu w Hiszpanii, to na pewno będę tutaj za rok. Czy boję się, że kogoś przeoczmy? Nie. Miroslav Klose był w stanie strzelić najwięcej bramek na mistrzostwach świata, wcześniej nie grając w żadnych reprezentacjach młodzieżowych! To nie jest tak, że ktoś się pomylił. Tak po prostu bywa, że niektórzy zawodnicy dojrzewają później. Chwała więc zawodnikom i trenerom, którzy cierpliwie pracują. Woli pan, żeby piłkarz pojechał na zgrupowanie z drużyną ekstraklasową czy przyjechał na "Talent Pro"? - Ja bym tego nie różnicował. Jeśli jednak zawodnicy mieli szansę jechać na zgrupowanie w klubach Ekstraklasy, to jest to już bardzo dobry poziom. Tam przecież też będzie trenował z bardzo dobrymi piłkarzy i jego umiejętności pójdą w górę. Czy z powodów szkolnych któryś z 20 zawodników nie pojechał? - Nie. A wyobraża pan sobie taką sytuację? - Wyobrażam sobie, że ktoś mógłby mi powiedzieć, iż wobec wcześniejszych nieobecności w szkole, związanych z jego funkcjonowaniem - wyjazdami, testami itd. - ma duże zaległości i się tu nie pojawi. Uważałbym to za zaniedbanie zawodnika, ale to coś, z czym się czasem spotykam. Każde powołanie poprzedzamy telefonem do trenerów i jedno z pytań dotyczy sytuacji edukacyjnej zawodnika. A gdyby szkolna sytuacja była tragiczna? - To podejrzewam, że trener powiedziałby, iż są bardzo duże problemy. Zawodnik byłby tego świadom i wtedy by żałował, że go tu nie ma. To naprawdę jednostkowe sytuacje, ale do każdego odnosimy się indywidualnie. Ilu zawodników, objętych "Talent Pro", zagra w seniorskiej reprezentacji Polski? - Jestem przekonany, że tacy będą. Od wielu lat mamy zawodników biorących udział w takich akcjach jak Letnia czy Zimowa Akademia Młodych Orłów. Okazuje się, że piłkarze, którzy wtedy mieli po 12 lat, dziś strzelają bramki w Ekstraklasie i są częściami seniorskich zespołów, grają też w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Jakieś nazwiska? - Na przykład Filip Marchwiński z Lecha Poznań, który strzelił już bramkę w Ekstraklasie. Jest też kilku innych, którzy dostali szanse. A będzie ich więcej, bo za chwilę kolejna grupa - rocznik 2003 i 2004 - zafunkcjonuje na poziomie piłki seniorskiej. Jednym z największych determinantów powodzenia naszego projektu - poza pomysłem - jest bowiem czas i cierpliwość. Wytrzymajmy, bo ciągle mówimy o systemie, a jedną z części składowych jest czas. I konsekwencja w działaniu, a nie jej brak w stylu: dziś działamy, jutro chcemy efektów. Tak to nie funkcjonuje. Rozmawiał w Esteponie Piotr Jawor