Hubert Kostka był gościem programu "Prawda Futbolu" red. Romana Kołtonia. Jeżeli chcemy połączyć sukcesy polskiego klubu z bramkarzem to największą legendą naszego futbolu jest z pewnością jest Kostka, który z Górnikiem doszedł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 r., a dwa lata później z reprezentacją Polski, pod wodzą Kazimierza Górskiego, wywalczył złoty medal IO 1972 r., co jak sam podkreśla, do dzisiaj, jest jedynym zwycięstwem polskiej drużyny narodowej na międzynarodowym turnieju. Co więcej, pan Hubert, jako trener Olimpii Poznań z 18-letniego wówczas Brzęczka zrobił kapitana zespołu. Telefon od selekcjonera - Gdy Jurek został nominowany na selekcjonera, jedną z pierwszych osób, do których zadzwonił byłem właśnie ja. Porozmawialiśmy, pogratulowałem mu. Na koniec powiedziałem mu jedną rzecz: "Jurek, jeśli odsuniesz Kubę Błaszczykowskiego od tej reprezentacji, to będzie twój straszny błąd! A będą straszne wpływy na ciebie, abyś to zrobił. Jako wujkowi Kuby będą ci zarzucali, że powołujesz go po znajomości" - opowiadał w "Prawdzie Futbolu" Kostka. - W meczu z Portugalią widzieliśmy jak wyglądała gra bez Błaszczykowskiego, a jak z Kubą. Nasza reprezentacja potrzebuje jeszcze Kuby. Dobrze by było, gdyby on znalazł klub, w którym będzie grał. Nawet w Polsce, bo on już zarobił tyle pieniędzy, że może grać w naszej lidze za dużo mniejsze pieniądze niż w Bundeslidze - dodaje legendarny bramkarz. Nie kryje też oburzenia na krytyków Kuby. - Jak słyszę w mediach tych pseudoekspertów, twierdzących, że Błaszczykowski może grać tylko przez ostatnie 20-30 minut. No to wchodzi na ostatnie minuty, gdy przegrywają już 1-3 i nic się nie da zrobić kurczę pieczone! Błaszczykowski to podstawowy zawodnik reprezentacji, nas nie stać na rezygnację z niego, bo nie mamy lepszych od niego. To jeden z najlepszych w ostatnich latach piłkarzy naszej kadry. Ja abstrahuję od Lewandowskiego, bo to rzeczywiście nasz skarb, ale to Błaszczykowski był osią napędową tego zespołu! - grzmiał Hubert Kostka. "Dlatego są pseudoekspertami i nigdy nie będą trenerami" - A tu raptem słyszę "on się nadaje na 20 minut". Dlatego autorzy tych słów mogą być tylko pseudoekspertami, a nigdy nie będą trenerami. Taka jest prawda - denerwuje się na krytyków "Błaszcza" Kostka. Uważa, że z Kubą można popracować fizycznie, by miał siły co najmniej na godzinę. - Ale on nam jest potrzebny na początek, kiedy decydują się losy meczu, a nie na ostatnie 20 minut, gdy już najczęściej nie ma o co grać, zwłaszcza przegrywając 1-3 - zaznacza. Kostka twierdzi, że Grosicki to też wielki piłkarz, a Rafał Kurzawa jest za słaby, żeby go w obecnej formie powoływać do reprezentacji. - Tak samo Klich. Jest ciągle próbowany i ciągle zawodzi. Zieliński powinien dawać więcej, bo ma duży potencjał i umiejętności - powiedział człowiek, który na piłce zjadł zęby. Hubert Kostka sądzi, że kadra Brzęczka musi poprawić przede wszystkim grę obronną. - Ja teraz wiem, dlaczego AS Monaco jest w strefie spadkowej, a przecież Glik jest tam ostatnim obrońcą. Bednarek mi się podoba, ale on będzie wyglądał dobrze w reprezentacji tylko przy normalnie dysponowanym Gliku. Kubeł zimnej wody wylali na Jędrzejczyka, ale on przecież nie miał żadnego wsparcia ze strony Kurzawy i ciągle musiał walczyć z dwoma, trzema rywalami - podkreślał. Szczęsny jest jednak podobny do ojca Hubert Kostka, jako wielki ekspert w bramkarskim fachu, dokonał ciekawego porównania Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. - Gdy po raz pierwszy zobaczyłem w reprezentacji Wojtka Szczęsnego, to mi się wydawało, że nasza kadra ma na 15, może nawet 20 lat zapewnionego bramkarza. Miałem nadzieję, że on jest trochę inny niż jego ojciec, tymczasem przebieg tej kariery pokazał, że on jest jednak podobny - kręcił głową Kostka. - Moim zdaniem Wojtek nie spełnia tego, co ja po nim oczekiwałem. Myślałem, że będzie jednym z najlepszych bramkarzy świata. Fabiański, który nie jest może aż tak wielkim talentem jakim się jawił na początku Szczęsny, robi na mnie lepsze wrażenie. Nie chcę doradzać Jurkowi Brzęczkowi, ale moim zdaniem, nie jest dobre, że bronią na zmianę raz ten, raz tamten. Zarówno w klubie, jak i w reprezentacji musi być zachowana hierarchia - ktoś jest pierwszym, a ktoś drugim bramkarzem. To powinno być jednoznaczne, dopóki ten pierwszy nie popełnia błędów - uważa pan Hubert. W jego opinii Fabiański nie popełnił żadnego błędu w meczu Ligi Narodów z Portugalią, choć przepuścił trzy bramki. - Przy stracie drugiej bramki wyjście do piłki było raczej niemożliwe, choć w czasach młodości ja bym pewnie wyszedł, bo grałem dużo na przedpolu. Trzecia bramka to był strzał mocny, plasowany, oddany z 15-16 m, Fabiański miał piłkę na ręce, ale jej nie utrzymał, to było ciężkie do obrony. Większe "zasługi" przy tym golu miał Kurzawa, który biegł za rywalem, jakby miał coś w spodniach. Na pewno nie można powiedzieć, że Fabiański zawalił mecz z Portugalią - podkreśla Hubert Kostka. MiBi