Glik miał najdłuższą przerwę od grania meczów ze wszystkich kadrowiczów. Przerwa ta trwa... aż do dziś. Liga francuska rozgrywki zakończyła bowiem w marcu, a piłkarze Ligue 1 jako jedyni z najważniejszych lig Europy nie wrócili już na boiska w poprzednim sezonie. - Przez jakiś czas trenowaliśmy w domach, później przez miesiąc byłem w Polsce. 20 czerwca zacząłem przygotowania z AS Monaco, a następnie transfer do Benevento. W pełnym treningu jestem już dwa miesiące, ale nic nie zastąpi meczu - przyznaje Glik. Wszystko wskazuje na to, że najbliższym spotkaniem dla Glika będzie piątkowa wyjazdowa potyczka z Holandią na inaugurację Ligi Narodów (godz. 20.45). - Podoba mi się ten format rozgrywek, bardziej niż granie tylko spotkań towarzyskich. Mamy okazję zmierzyć się z mocnym zespołem, jak np. Holandia. To będzie fajne przetarcie. Nie ma nic lepszego niż rywalizacja z najmocniejszymi, bo tylko tak podnosi się umiejętności - uważa Glik. Zgrupowanie przed meczami z Holandią i Bośnią przebiega jednak w niecodziennych okolicznościach. Piłkarze są całkowicie odizolowani od ludzi z zewnątrz, zachowane są najwyższe środki ostrożności. Do tego stopnia, że nawet na treningi reprezentacja jeździ dwoma autokarami. - Nie ma dziennikarzy i kibiców, pusto jest na treningu czy w hotelu, o stadionie nie wspominając. Ale cóż, żyjemy w innych czasach. Pod tym względem wiele się zmieniło i mocno to się odczuwamy - przyznaje Glik.