Od poniedziałku Jerzy Brzęczek nie jest już selekcjonerem reprezentacji Polski. Decyzja zaskoczyła niemal wszystkich: kibiców, ekspertów, komentatorów, ale też samych reprezentantów, i chyba najbardziej samego selekcjonera. Jeszcze nie tak dawno szef piłkarskiej centrali Zbigniew Boniek, przynajmniej w publicznych wypowiedziach, stawał murem za swoim pracownikiem. Takiego posunięcia prezesa PZPN-u chyba nikt się nie spodziewał. Mieszane odczucia po tej decyzji ma Tomasz Kłos, który z orłem na piersi wystąpił w 69. meczach. - W środowisku piłkarskim dzwonimy do siebie i się nad tym zastanawiamy. Ale nie bardzo znajdujemy odpowiedź. W ubiegłym tygodniu Jurek Brzęczek był na zgrupowaniu w Hiszpanii z juniorami Talent Pro z rocznika 2004, 2005 i 2006 i tak się zastanawiam, że może tam się coś wydarzyło? Coś musiało być przecież powodem tak nagłej decyzji Zbigniewa Bońka. To jest na pewno szokująca informacja. Domysły się szerzą, ale nie jesteśmy w stanie tej zagadki póki co rozszyfrować - dziwi się wychowanek Boruty Zgierz. - Zastanawiam się, czym się kierował prezes PZPN-u, podejmując tę decyzję. Rozumiałbym ją, gdyby została podjęta po ostatnim meczu w ubiegłym roku. Zbigniew Boniek stał murem za Brzęczkiem i nagle taki ruch? Nie uważam, żeby wpływ na to miała postawa Roberta Lewandowskiego po meczu w Lidze Narodów z Włochami. Jego słowa, w właściwie milczenie zostały trochę inaczej zinterpretowane, takie mam wrażenie. Ta decyzja jest po prostu dla mnie niezbyt logiczna. Bardzo dziwi mnie też czas, w którym zostało to zrobione - dodaje 48-letni były zawodnik m.in. AJ Auxerre, czy FC Kaiserslautern.