Wizyta Jerzego Brzęczka na Costa Blanca była zaplanowana już w ubiegłym roku. Miał pojawić się jako gość specjalny na zgrupowaniu Talent Pro, w którym brali udział najzdolniejsi polscy piłkarze z roczników 2003, 2004 i 2005. Było ich w sumie 41. Pierwotnie obóz miał odbyć się w dniach 11-20 stycznia. Zmieniono jednak jego termin i długość. Młodzi zawodnicy ćwiczyli pod okiem fachowców od 9 do 16 stycznia. W trakcie zgrupowania, dokładnie w minioną środę, w San Pedro del Pinatar pojawił się Brzęczek. Na zajęcia z nim zarezerwowano cały następny dzień. - W czwartek poprowadził dwie jednostki treningowe i przedstawił analizę taktyczną - opowiada w rozmowie z Interią Tomasz Łuczywek, obecnie asystent trenera kadry U-19. - Został do końca zgrupowania, wracał do Polski razem z nami w sobotę. Nie rozmawialiśmy o sprawach dorosłej kadry. Nic jednak nie wskazywało na to, że selekcjoner spodziewa się zwolnienia. To musiało być ogromne zaskoczenie również dla niego. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Łuczywek to jedna z 36 osób, które znalazły się na liście fachowców biorących udział w obozie. Oprócz trenerów byli w tej grupie również specjaliści od dietetyki i przygotowania mentalnego. To właśnie na hiszpańskiej ziemi, w prowincji Alicante, Brzęczek poprowadził ostatni trening w roli selekcjonera drużyny narodowej. Zupełnie nieświadomy tego, co czeka go kilkadziesiąt godzin później, po powrocie do kraju. Jego komend słuchała posłusznie grupa nastolatków. Wygląda na to, że zakończenie zgrupowania Talent Pro - wypadające akurat w sobotę - wpłynęło na wybór dnia, w którym ogłoszono decyzję o rozstaniu z szefem kadry. Gdyby nie jego obecność na obozie, komunikat PZPN prawdopodobnie pojawiłby się wcześniej niż w poniedziałek. Zbieżność terminów wydaje się nieprzypadkowa. UKi Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!