Po poniedziałkowej decyzji prezesa PZPN Zbigniewa Bońka o zwolnieniu Jerzego Brzęczka z funkcji trenera piłkarskiej reprezentacji Polski rozpoczęła się dyskusja o tym, kto powinien zostać jego następcą. Baszczyński, były piłkarz m.in. Ruchu Chorzów i Wisły Kraków nie ma wątpliwości, że stery kadry powinna przejąć osoba, która potrafi złapać szybki kontakt z zespołem, gdyż już pod koniec marca biało-czerwonych czekają trzy mecze o punkty eliminacji mistrzostw świata. - Potrzebny jest trener z ogromną charyzmą i autorytetem, który byłby świetnym psychologiem i selekcjonerem. Musi zjednać sobie grupę, zaczepić w niej dobrą energię i pokazać odpowiedni kierunek współpracy, a także wizję gry, do której wielu naszych zawodników się nadaje - stwierdził Baszczyński. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Jego zdaniem selekcjoner nie może też być nowicjuszem, lecz posiadać doświadczenie w pracy na szczeblu reprezentacyjnym. - Po pracy, którą wykonał Jerzy Brzęczek, czyli takim "przeglądzie wojsk", mamy już obraz jaką drużynę można stworzyć. Jest grupa młodych piłkarzy, ale kilku z dużym doświadczeniem, z których można wyciągnąć jeszcze więcej. To byłoby też zadnie dla nowego trenera, aby te rezerwy wykorzystać - dodał. Baszczyński przyznał, że stworzenie teoretycznego profilu nowego selekcjonera jest łatwiejsze niż wskazanie konkretnego kandydata. - Mocno się nad tym zastanawiałem i nie potrafię wskazać - to jest ta właściwa osoba. Kiedyś na pewno powiedziałbym tak o Henryku Kasperczaku, ale on już wypadł z obiegu i na taką pracę byłoby dla niego już na późno. Jest w Polsce kilku młodych trenerów, którzy dobrze rokują, ale ta reprezentacja potrzebuje kogoś z "większym nazwiskiem" i takiej osoby w Polsce nie znajdziemy - zauważył. Baszczyński jest przekonany, że prezes Boniek już ma wybranego kandydata i przeprowadził z nim rozmowy. - Nie wierzę, żeby prezes zwolnił Brzęczka i wystawił teraz ogłoszenie, że szuka jego następcy. Na pewno musiał jednak dokonać wnikliwej analizy, bo nie możemy wziąć trenera, który nadawałby się do prowadzenia na przykład Hiszpanii i uczył teraz naszych kadrowiczów "klepania" oraz długiego rozgrywania akcji pozycyjnych. Gra naszej reprezentacji powinna cieszyć kibiców, być ofensywna, ale musi to być poparte zdrowym rozsądkiem i dostosowaniem do możliwości piłkarzy. Wiadomo też, że pewną rolę mogą odgrywać kwestie finansowe, budżet związku musi się przecież spiąć - podsumował 35-krotny reprezentant Polski. Grzegorz Wojtowicz gw/ krys/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!