Dariusz Wołowski, Interia: Pomysł prezesa PZPN, by zmienić selekcjonera na dwa miesiące przed startem eliminacji mundialu w Katarze, może wydawać się wręcz histeryczny. A może jednak uzasadniony? Jerzy Dudek: Spróbuję czytać między wierszami. W mediach społecznościowych niewielu piłkarzy kadry podziękowało Jerzemu Brzęczkowi za wspólną pracę. Z tego można wyciągać wniosek, że atmosfera między selekcjonerem i zawodnikami nie była idealna. Nie jest dobrze, jeśli kluczowy piłkarz drużyny odpowiada "proszę zapytać trenera" na pytanie po meczu: jak miała grać drużyna? A inny długo i wymownie milczy. Oczywiście takie rzeczy to tylko detale. Mogą nie znaczyć nic, ale bywa, że świadczą o relacjach w zespole. Zbigniew Boniek wie na ten temat więcej niż my, którzy patrzymy na wszystko z zewnątrz. Jak pan oceniał grę drużyny Jerzego Brzęczka? - Plany minimum selekcjoner osiągał. Awans na Euro 2020 z drużyną wywalczył, z Dywizji A Ligi Narodów nie spadł. Piłkarzom młodym szansę dawał. Być może jednak Boniek uznał, że minimum to za mało. Że drużyna za wolno się rozwija, że nie gra na miarę możliwości piłkarzy. Mamy przecież pokolenie ponadprzeciętne. Według mnie zespół Brzęczka grał od przypadku do przypadku. Nie chciałbym być dla zwolnionego selekcjonera zbyt surowy, ale nie dostrzegałem myśli przewodniej w jego pracy. W dalszym ciągu jednak nie rozumiem dlaczego dymisja nie nastąpiła w listopadzie? Czyżby Boniek znalazł odpowiedniego zastępcę dopiero teraz? A może nie chciał psuć Brzęczkowi i piłkarzom Bożego Narodzenia? Kto może zastąpić Brzęczka? - Widziałem w mediach listę polskich kandydatów wśród nich Michała Probierza z Cracovii i Marka Papszuna, który świetnie radzi sobie w Rakowie Częstochowa. Ale nie mam pojęcia, czy można traktować to poważnie. Przeskok z ligi do reprezentacji jest bardzo duży, nie każdy wyróżniający się w ekstraklasie trener sobie z tym poradzi. Słyszał pan o kandydatach z Włoch? Byłoby to o tyle dziwne, że Boniek był zwykle przeciwny selekcjonerowi z zagranicy. - Selekcjoner zagraniczny to duże ryzyko w środowisku, w którym każdy polski trener uważa się, że wie o piłce najwięcej i nie musi się uczyć od innych. Ale Boniek ma rozeznanie na rynku włoskim, stąd kandydatur trenerów z Serie A nie można odrzucić. Prezes zna tamtejszą szkołę i wysoko ją ceni. Ja jednak uważam, że na dwa miesiące przed startem eliminacji mundialu, trudno zatrudnić szkoleniowca, który polskiej piłki będzie się uczył od zera. Bez znajomości języka i piłkarzy. Taki trener nie będzie miał odwagi zaryzykować dając szansę młodym. Dlatego jestem za opcją polską. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Rozumiem, że jest pan zaskoczony tą sytuacją? - Boniek zagrał va banque. Jeśli coś się nie uda, on poniesie całą odpowiedzialność. Co prawda za siedem miesięcy kończy pracę w PZPN, ale jego decyzja może uderzyć rykoszetem w następcę. Z drugiej strony Boniek lubi zaskakiwać, szokować, nie jest osobą przepraszającą, że żyje. Ma charyzmę i charakter by robić rzeczy na które kto inny by się nie odważył. Ja, jeśli rozważałem dymisję Brzęczka, to dwa miesiące temu. Rozmawiał Dariusz Wołowski