- Często rozmawiam o futbolu z innymi znawcami i fanami. Każdy ma swoje zdanie na temat danego zawodnika. W Polsce wciąż jest demokracja, więc wszyscy mają prawo do głoszenia własnych opinii. Uważam, że Piotr Zieliński rozgrywa jeden z najlepszych, o ile nie swój najlepszy sezon w karierze. Oczywiście, musiał wyjść z dołka, bo przechodził zakażenie koronawirusem. Patrzę na niego i zawsze będę go podziwiał. Będę z nim na dobre i na złe. To jeden z moich ulubionych piłkarzy w reprezentacji Polski i w Serie A. Wyjechał z Polski bardzo wcześnie, gdy miał 16 lat. Został kupiony za "czapkę gruszek". Miał talent czystej wody, który zdołał rozwinąć. Piotr gra w dobrej drużynie, jaką jest Napoli, ale nie ma ona obecnie dobrego czasu. Nie potrafi być tak silną ekipą, jak za czasów Maurizio Sarriego w sezonach 15/16 i 16/17. Wówczas Sarri wycisnął z zespołu niemalże wszystko. Niewiele zabrakło wtedy do mistrzostwa, ale Juventus był zdecydowanie silniejszy niż teraz - stwierdził w rozmowie z Interią Piotr Czachowski - były reprezentant Polski, a obecnie komentator stacji Eleven Sports. Zieliński znajduje się ostatnio w kapitalnej dyspozycji strzeleckiej. W tym sezonie na boiskach Serie A Polak zanotował już sześć trafień, wyrównując swój rekord z kampanii 2018/19. - Piotr moim zdaniem cały czas czyni postępy. Inni mogą się z tym zgadzać lub nie. By ocenić go sprawiedliwie, trzeba jednak przyznać, że podczas meczów reprezentacji widzimy chyba największy problem Zielińskiego, jakim jest głowa. Piotr nie "dojeżdża" do samego końca, choć ma niesamowity potencjał. W naszej reprezentacji Zieliński powinien odgrywać ważną rolę. Ma szansę na to, by stać się liderem naszej reprezentacji. Musi jednak zmienić podejście, rozejrzeć się wokół siebie i w pewnych momentach - gdy ma piłkę i gdy jej nie ma - podejmować odpowiednie decyzje. Na to na pewno go stać. Są jednak chwile, gdy będzie potrzebował pomocy innych członków drużyny i w Napoli taką pomoc otrzymuje. Ma po prostu lepszych partnerów niż w reprezentacji, ale to chyba normalne. W każdej liczącej się drużynie są ogromne pieniądze. W kadrze jest inaczej, a poza tym reprezentacja zalicza dużo mniej wspólnych treningów. Trener Sousa ruszy do boju z marszu. Jeździ, ogląda zawodników i za chwilę - jeśli już tego nie zrobił - będzie musiał podjąć decyzje dotyczące formacji obronnej i ustalić całą taktykę na mecz z Węgrami. To będzie strasznie trudny pojedynek dla samego selekcjonera, jak i całej drużyny. Kto wie, czy nie będzie to kluczowe starcie w kontekście kolejnych meczów i całej rozgrywki w polskiej grupie - zastanawia się były reprezentant Polski. Paulo Sousa trafił do polskiego "piekiełka" Trener Sousa musi mieć świadomość, że od początku zostanie poddany ocenie kibiców i ekspertów, którzy nie będą mieć skrupułów, by wytknąć mu wszelkie ewentualne błędy. - Jesteśmy trudną nacją. Nie wiem, czy Sousa zdaje sobie sprawę z tego, w jakie "piekiełko" wszedł. Ale podjął się tej pracy. Liczyłem na nieco większe nazwisko, ale ten trener też mnie satysfakcjonuje. W klubach nieźle sobie radził. Reprezentacja to jednak inna bajka. Zwłaszcza reprezentacja Polski, gdzie kibice dużo wymagają. Czasem nad podziw dużo. Czasem powinniśmy spokojniej oceniać naszych piłkarzy. Patrzeć na to, w jakim momencie są, jak grają, jak się poruszają, a nie zerkać wyłącznie na nazwiska. Jeśli ktoś przechodzi przez słabszy okres, nie można od niego domagać się zbyt wiele. Ale gdy nie ma lepszego, trzeba powołać tego, który nie radzi sobie najlepiej i był już kilkanaście razy na kadrze, bo ma ogranie i doświadczenie. To wyzwanie dla Sousy, by wszystko poukładać i ruszyć od pierwszego meczu. Czy to się mu uda? Cóż, czeka go bardzo trudne zadanie w tym naszym "piekle" - nie ma wątpliwości Czachowski. Jak wykorzystać potencjał Piotra Zielińskiego? Jednym z głównych zadań Sousy będzie odpowiednie wykorzystanie potencjału Zielińskiego. W tym aspekcie sporo zależeć może od taktyki, którą zastosuje portugalski szkoleniowiec. - Podczas meczów Zielińskiego ewidentnie ściąga na lewą stronę, jak gdyby przy linii bocznej stał magnes. To jakieś przyzwyczajenie z czasów Sarriego, gdy drużyna spod Wezuwiusza grała kapitalną piłkę, taką "neapolitańską tiki-takę". Teraz natomiast nasz reprezentant próbuje przestawić się na "dziesiątkę", wcielić się w rolę rozgrywającego. Wszystko będzie jednak uzależnione od tego, czy będziemy grać na jednego Roberta Lewandowskiego w ataku. Zwykle na boisku było miejsce dla jednej "dziesiątki", a może teraz pojawią się dwie? Tak przecież grała Fiorentina Sousy. Tam, w Italii, Portugalczyk osiągnął swój największy sukces. Zabrakło jednak pieniędzy, by można było drużynę rozwijać. Nasz selekcjoner spróbuje więc pewnie takiego rozwiązania - choć może nie w pierwszym spotkaniu - by wystawić trzech obrońców, czterech zawodników w drugiej linii, dwie "dziesiątki" i napastnika, czyli zastosować ustawienie 1-3-4-2-1. W meczu z Węgrami pewnie się na to zdecyduje, bo będzie miał zbyt mało czasu, ale będzie miał w głowie plan, by przedstawić to zawodnikom, przybliżyć im ten system oraz rozmawiać z nimi. Na tym polega jego praca, by dużo dyskutował, jeździł, oglądał i przeniósł swoją ideę na boisko. By na murawie było widać i założenia trenera, i ich realizację - przyznał Czachowski. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! TB