Choć szczególnie w starciu z Holandią "Biało-Czerwoni" wypadli bardzo słabo, na obronę trenera Brzęczka warto podkreślić fakty: - było to pierwsze zgrupowanie od niemal roku, - niektórzy zawodnicy, jak Kamil Glik czy Kamil Grosicki nie grali w piłkę od marca, gdy rozgrywki sparaliżowała pandemią, - Liga Narodów to rozgrywki, które zastąpiły mecze towarzyskie, więc wyciąganie pod nich daleko idących wniosków jest przesadą. Z drugiej strony, selekcjoner musi zdawać sobie sprawę, że bezradność w próbach odzyskania, a także rozegrania piłki - to drugie nawet w meczu ze słabą Bośnią i Hercegowiną - to powody do zmartwień i szybkiej reakcji. Z uwagą grę Orłów śledził Franciszek Smuda, który pamięta dobrze, jakie gromy krytyki zbierał po Euro 2012, więc łatwo mu wejść w skórę Jerzego Brzęczka. - Dzwonią do mnie ludzie z pytaniami o to czy Brzęczka należy już teraz zwalniać - mówi Interii popularny Franz. Gdy zagadnęliśmy go o to, jak reaguje, odparł: - Absolutnie nie wolno ruszać stołka pod Brzęczkiem! On pracuje z kadrą dopiero dwa lata. Wiem po swoim przykładzie, że po takim okresie człowiek dopiero zaczyna pojmować specyfikę pracy z reprezentacją, że to zupełnie co innego niż robota w klubie - dowodzi Smuda. - Dlatego teraz czas będzie pracował na korzyść Jurka i jestem pewny, że on sobie poradzi. Pamiętajmy, że dla niego najważniejszą próbą są mistrzostwa Europy, a nie Liga Narodów - punktuje były selekcjoner. Jerzy Brzęczek już 7 października będzie miał okazję do sprawdzianu w meczu towarzyskim z Finlandią. MiBi