Choć do końca zimowego okna transferowego w Polsce pozostały tylko dwa dni, to sytuacja Kamila Grosickiego wciąż jest niepewna. Piłkarz po raz ostatni pojawił się na murawie 19 stycznia, czyli ponad miesiąc temu. I niewiele wskazuje na to, aby w najbliższym czasie ta trudna sytuacja miała ulec zmianie. A przecież tuż za rogiem są marcowe spotkania reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata. W niedzielę Cezary Kowalski z Polsatu Sport poinformował, że zawodnik jest coraz bliżej porozumienia z Legią Warszawa. Skrzydłowy miał obniżyć swoje oczekiwania finansowe, a dodatkowo na rękę mają chcieć mu pójść szefowie West Bromwich Albion. Czy to oznacza, że Grosicki w ostatniej chwili jednak zmieni klub? Najpierw rozwiązanie kontraktu, później nowy klub? Według naszych ustaleń wysiłki obozu Grosickiego skupiają się w tej chwili na rozwiązaniu kontraktu z angielskim klubem. Gdyby to się udało, zawodnik mógłby otrzymać część swojego wysokiego wynagrodzenia (WBA mogłoby wypłacić Grosickiemu np. pensję, dwie lub trzy z umowy, która obowiązuje do czerwca 2021 roku), a jednocześnie kupiłby sobie czas na znalezienie nowego zespołu. Takie rozwiązanie ma jeszcze inny, dodatkowy efekt: finansowy. Jeśli "Grosik" faktycznie zostanie wolnym piłkarzem, będzie mógł oczekiwać od nowego klubu wysokiej premii za podpis pod umową. Nie musiałby także prosić o zgodę na transfer szefów WBA. A to w rozmowach z potencjalnym pracodawcą będzie atutem. Legia milczy, Pogoń zaprzecza Jak informowaliśmy na początku lutego, zawodnik zimą otrzymał kilka ciekawych ofert. Zainteresowane pozyskaniem reprezentanta Polski były Fatih Karagümrük (gdzie gra Artur Sobiech), Alanyaspor (występuje tam Damian Kądzior), Trabzonspor czy Schalke Gelsenkirchen. Najpoważniejsza propozycja pochodziła jednak z Nottingham Forest, które "Grosika" chciało sprowadzić także pół roku temu.Skrzydłowy niespodziewanie odrzucił wszystkie opcje transferowe. Duży wpływ na tę decyzję miał telefon od Radosława Kucharskiego, dyrektora sportowego Legii, który poinformował zawodnika o zainteresowaniu ze strony mistrzów Polski. Gdy okazało się, że przeszkód nie będą robić Anglicy, negocjacje utknęły w miejscu. Problemem okazały się pieniądze, bo 32-latek w WBA inkasuje co tydzień aż 40 tys. funtów. Miesięcznie to 800 tys. zł, a rocznie - 10 mln zł. A to kwota nieosiągalna dla Legii.Media donosiły także o zainteresowaniu Grosickim Pogoni Szczecin, ale te informacje zdementował na łamach Interii Jarosław Mroczek, prezes wicelidera Ekstraklasy. - Jeśli mam być szczery, to nie ma nic na rzeczy. Rozmawialiśmy z Kamilem, ale jego finansowe oczekiwania są bardzo wysokie i nie stać nas na ich spełnienie. Mogę zapewnić, że "Grosika" wiosną w Pogoni nie zobaczycie - powiedział Mroczek. Sebastian Staszewski, Interia