Pod względem piłkarski minioną jesień Jakuba Błaszczykowski musiał spisać na straty. W Bundeslidze tylko raz pojawił się na boisku, rozgrywając 12 minut w starciu VfL Wolfsburg z Werderem Brema. Mimo tego Jerzy Brzęczek regularnie powoływał skrzydłowego na zgrupowania reprezentacji Polski, co wywołało sporo kontrowersji. Nie brakowało głosów sugerujący, że głównym czynnikiem tej decyzji są rodzinne powiązania selekcjonera z zawodnikiem. W pewnym momencie do sprawy odniósł się nawet prezes PZPN Zbigniew Boniek w mocnych słowach krytykując powołania dla zawodników niegrających w klubach. Między wierszami wszyscy odczytali to jako mocny cios w Brzęczka. Doszło do tego, że w pewnym momencie sam Błaszczykowski był przekonany, że nie dostanie powołania na kolejne zgrupowanie. Brzęczek kulisy tamtej sprawy zdradził w programie "Prawda Futbolu" red. Romana Kołtonia. - Kuba przy jednym z powołań sam był zaskoczony, że został powołany. Było to przed meczami w Chorzowie [2-3 z Portugalią, gdy Błaszczykowski strzelił gola i 0-1 z Włochami - przyp.], kiedy napisał mi wiadomość: "Dlaczego?" - opowiadał Brzęczek. - Ze sztabem trenerskim patrzyliśmy nie tylko na to co było we wrześniu, w październiku, tylko patrzyliśmy na to, co się będzie działo w następnych miesiącach. Nie wszystkie decyzje będą zawsze dla wszystkich oczywiste i klarowne, jeśli będziemy patrzeć tylko na kwestie sportowym, bo są jeszcze inne kwestie budowania czegoś, co w perspektywie następnych miesięcy, lat ma nam dać skuteczną, silną reprezentację - tłumaczył swoje decyzje Brzęczek. Od początku 2019 roku Kuba został zawodnikiem Wisły Kraków, z którą związał się półrocznym kontraktem. W obliczu problemów finansowych klubów stał na czele ekipy ratującej klub, pożyczył mu pieniądze i jest jedną z osób decyzyjnych w sprawie jego przyszłości. W trzech pierwszych kolejkach wiosennych Błaszczykowski rozegrał niemal komplet minut, strzelił też gola z rzutu karnego w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (1-0).