Dotychczas sytuacja po zakończonych sukcesem eliminacji była klarowna - selekcjoner, który wywalczył awans, prowadził "Biało-Czerwonych" także na głównym turnieju. Tak było w przypadku Jerzego Engela, Pawła Janasa, Leo Beenhakkera, czy dwukrotnie Adama Nawałki. Tak miało być również w przypadku Jerzego Brzęczka, którego kontrakt po wywalczeniu awansu na Euro 2020 automatycznie został przedłużony do lipca tego roku. Mistrzostwa Europy z uwagi na pandemię koronawirusa zostały jednak przesunięte na przyszły rok.Zanim dojdzie więc do turnieju, "Biało-Czerwonych" czekają jesienne zmagania w Lidze Narodów (w grupie z Holandią, Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną), a wiosną pierwsze spotkania eliminacji mundialu w 2022 roku - oczywiście, jeśli nie nastąpią kolejne zmiany w kalendarzu. Zdaniem Romana Kołtonia, założyciela "Prawdy Futbolu" niebawem ma dojść do przedłużenia kontraktu Brzęczka, ale jedynie do końca roku 2020. To wyniki osiągane w meczach z niewątpliwie silnymi rywalami będą podstawą do oceny pracy Brzęczka i ewentualnego przedłużenia do finałów Euro 2020. "Jeśli dobrze wypadnie w Lidze Narodów, to nie ma problemu" - napisał na Twitterze Kołtoń, na co szybko zareagował Boniek. "Dobrze to muszą wypaść piłkarze..." - napisał prezes PZPN. Po tej wypowiedzi można wnosić, że informacje redaktora Kołtonia nie mijają się z prawdą.Dotychczas Brzęczek poprowadził reprezentację Polski w 16 spotkaniach. Wygrał osiem z nich, cztery zremisował i cztery przegrał. W poprzedniej edycji Ligi Narodów Polacy zajęli ostatnie miejsce w grupie, ale utrzymali się dzięki zmianie formatu rozgrywek. Zdecydowanie lepiej Orłom szło w eliminacjach Euro, gdzie pewnie wywalczyli awans, tracąc po drodze zaledwie pięć bramek. WG