Obecny selekcjoner polskiej kadry nie jest w Austrii postacią anonimową lub słabo kojarzoną. W tamtejszej Bundeslidze, w latach 1995-2007, rozegrał ponad 300 meczów. W ojczyźnie zaliczył zaledwie 53 występy ligowe. Brzęczek opowiada w wywiadzie o ogromnej presji i bezpardonowej krytyce, jakiej w Polsce nieustannie poddawany jest ze strony mediów. Zapewnia o dobrych stosunkach z kapitanem zespołu, Robertem Lewandowskim. Deklaruje także, że w finałach Euro 2020 interesuje go coś więcej niż tylko rozegranie trzech meczów grupowych. Kwalifikacje Euro 2020 - zobacz wyniki i końcowe tabele W kontekście tegorocznych mistrzostw kontynentu padło pytanie o Jakuba Błaszczykowskiego. Czy szef kadry zabierze na turniej swego 34-letniego siostrzeńca? - Jeżeli będzie zdrowy, to tak - odpowiedział Brzęczek. - Zawsze toczyła się ożywiona dyskusja, gdy go powoływałem. A potem cichła po udanym meczu. Każdy - kto zna mnie i Kubę - wie, że nigdy nie zrobiliśmy niczego, co przeszkodziłoby drużynie. On jest legendą. Protestowano przeciwko zabieraniu go na Euro 2016, a okazało się, że był najlepszym polskim piłkarzem na tej imprezie. Błaszczykowski od dłuższego czasu zmaga się z problemami zdrowotnymi. W drużynie narodowej nie rozegrał w pełnym wymiarze żadnego z ostatnich 10 spotkań. Mimo to jego miejsce w kadrze na finały Euro 2020 - jeśli akurat będzie w pełni sił - wydaje się przesądzone. Pytanie, co na to prezes PZPN, Zbigniew Boniek, który konsekwentnie naciska na odmłodzenie reprezentacji... Brzęczek odniósł się do wielu tematów, o które zapytałby go każdy polski dziennikarz sportowy. Odpowiedź na zadane pytania byłaby jednak w rodzimych realiach ryzykowna. Na zagranicznym gruncie selekcjoner nie naraża się na falę niepohamowanego hejtu, więc było mu łatwiej poruszyć kwestie trudne, dyskusyjne i kontrowersyjne.Jak można się było spodziewać, echa zagranicznego wywiadu odbiły się głośno w polskich mediach. Część przedstawicieli branży dosyć klarownie wyraziła swoje zdanie na temat aktywności selekcjonera na obczyźnie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że szef kadry żali się austriackim dziennikarzom na trudne warunki pracy. - Naszym celem był awans do mistrzostw Europy - przypomina Brzęczek. - Odnieśliśmy osiem zwycięstw, raz zremisowaliśmy i doznaliśmy tylko jednej porażki ze Słowenią, przeciwko której straciliśmy cztery z pięciu goli. Krytyka, jakiej zostaliśmy poddani, była częściowo poniżej pasa i jest trudna do zrozumienia. Po wrześniowych meczach ze Słowenią i Austrią zostaliśmy w mediach zniszczeni. Z drugiej strony, z tych trudnych chwil wyciągnęliśmy właściwe wnioski. Można zaryzykować tezę, że w XXI wieku żaden inny selekcjoner nie miał w kraju tak złej prasy i nie cieszył się tak wielką antypatią kibiców, jak obecnie Brzęczek. Jak sam przyznaje, to jedna z najcenniejszy lekcji, jakie odebrał. - Dużo się nauczyłem - przyznaje. - Posada selekcjonera to zupełnie inny świat. Musiałem diametralnie zmienić filozofię treningu z powodu ograniczonego czasu pracy z zespołem. Jesienią zeszłego roku w Lidze Narodów chcieliśmy często zrobić zbyt dużo, ale wykorzystałem tę wiedzę również do rozwoju osobistego. Krytyka w mediach sprawiła, że jestem jeszcze silniejszy.Kibice drużyny narodowej liczą na to, że nabytą w ten sposób siłę szef kadry wykorzysta optymalnie już w czerwcu. A najlepiej na przełomie czerwca i lipca... UKi