To nie był przypadek i słuszne są słowa trenera reprezentacji Polski do lat 21 Czesława Michniewicza, że o żadnym lekceważeniu rywala nie mogło być mowy. W listopadzie zeszłego roku nasza młodzieżówka zremisowała przecież w Torshavn z Wyspami Owczymi 2-2, ratując punkt już w doliczonym czasie. Wczoraj w Lubinie było podobnie. "Biało-Czerwoni", mimo przewagi szybko stracili gola, a potem nie byli w stanie sforsować zasieków rywala i pokonać świetnie broniącego Karstina Hansena. Udało się to dopiero w końcówce z rzutu karnego Dawidowi Kownackiem. Skończyło się więc na remisie 1-1, stracie dwóch punktów i stracie prowadzenia w grupie 3, gdzie na czoło, po wygranej 2-0 z Finlandią wyszła teraz Dania. Skandynawowie po siedmiu kolejkach gier mają na swoim koncie 16 punktów i o "oczko" wyprzedzają nasz zespół. Do finałów Młodzieżowych Mistrzostw Europy w czerwcu przyszłego roku awansują zwycięzcy dziewięciu grup oraz dwa zespoły z barażów, rozegranych pomiędzy czwórką drużyn z najlepszym bilansem z drugich miejsc. W tym wypadku liczony jest bilans z drużynami z pierwszego, trzeciego, czwartego i piątego miejsca. Polska w tej tabelce jest na razie na... piątym miejscu. Przed nami Belgia - 14 pkt., Chorwacja - 13 pkt., Rosja - 13 pkt. i Rumunia - 12 pkt. Nasi w tej klasyfikacji mają ledwie 9 "oczek", ale w przeciwieństwie do rywala o mecz mniej. Trzeba go jednak wygrać, a patrząc na kalendarz gier, to nie wygląda to optymistycznie. We wtorek nasze "Orły" grają w Helsinkach z trzecim zespołem grupy 3 Finlandią. Za miesiąc kolejne spotkanie wyjazdowe z Danią i na koniec starcie z Gruzją u siebie (16 października). Grać jest o co. Chodzi nie tylko o awans do MME, ale też o walkę o olimpijską nominację. Do Tokio za dwa lata pojedzie czwórka najlepszych zespołów z młodzieżowych mistrzostw Starego Kontynentu, które w czerwcu odbędą się we Włoszech i San Marino. Michał Zichlarz