Kolejny bolesny wieczór przeżyli w piątek kibice reprezentacji Polski. Remis Mołdawii z Albanią sprawił, że aby awansować na EURO 2024 biało-czerwoni musieli wygrać na PGE Narodowym z Czechami i liczyć na to, że nasz południowy rywal zremisuje w ostatnim spotkaniu z Mołdawią. Był to jedyny możliwy scenariusz do awansu z grupy dla podopiecznych Michała Probierza. Pierwsza połowa meczu z Czechami układała się dla Polaków względnie korzystnie. Dzięki trafieniu Jakuba Piotrowskiego prowadzili do przerwy 1:0. Po zmianie stron wyrównał dość szybko Tomas Soucek, a kwestia awansu znów się mocno skomplikowała. Michał Probierz starał się dokonywać wielu korekt i ratować się zmianami, ale nie przyniosły one zamierzonego efektu. Gra reprezentacji Polaków znów mocno odbiegała od oczekiwań kibiców, a upragnione trafienie dające zwycięstwo nie nadeszło. Ba, bliżej wyniku 2:1 byli Czesi, którzy w doliczonym czasie gry mieli dwie dogodne okazje do strzelenia gola. W obu przypadkach na wysokości zadania stanął jednak Wojciech Szczęsny. Dziennikarze długo czekali na piłkarzy. Co na to rzecznik prasowy? Po zakończonym meczu na środku boiska piłkarzy zebrał Wojciech Szczęsny. W późniejszej rozmowie z mediami zdradził, co mieli sobie do przekazania piłkarze. Na ich zwierzenia liczyli również dziennikarze zgromadzeni licznie w strefie mieszanej. Przyszło im jednak wyjątkowo długo poczekać na pierwszych rozmówców. Wojciech Górski z redakcji "Sport Interia" przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że ponad godzinę trwało oczekiwanie na reprezentantów Polski, którzy bezpośrednio po meczu nie stawili się w mixed zonie. Na post dziennikarza dopiero dzień później odpowiedział rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski. Słowa Jakuba Kwiatkowskiego zostały odebrane przez dziennikarzy i ekspertów ze zdziwieniem. Podkreślano, że zawodnicy mogli najpierw udzielić wywiadów, a dopiero później udać się na trening wyrównawczy i odnowę. W końcu przeznaczone są one przede wszystkim dla piłkarzy, którzy nie grali zbyt długo, lub nie pojawili się na murawie w ogóle.