Czesław Michniewicz melduje wykonanie zadania. Wykonał je świetnie: reprezentacja Polski po raz dziewiąty i jednocześnie drugi z rzędu zapewniła sobie udział w mistrzostwach świata. Michniewicz co najmniej do mistrzostw świata w Katarze Selekcjonerem Michniewicz został w trybie nieoczekiwanym, po nagłej rezygnacji Paolo Sousy w trakcie eliminacji do mistrzostw świata. Cezary Kulesza ustalił z nim, że kontrakt ma - o dziwo - obowiązywać nie do końca baraży, a do końca roku 2022. Zawarto w nim jednak kilka klauzul: PZPN ma prawo umowę jednostronnie rozwiązać. Michniewiczowi w obecnej sytuacji należy się kontrakt do końca mistrzostw świata w Katarze. Wyniki osiągnięte tam przez polską reprezentację powinny determinować dalsze losy selekcjonera. PZPN powinien skorzystać z okazji Byłoby świetnie gdyby PZPN skorzystał z okazji i wypracował stałe procedury przy zatrudnianiu i zwalnianiu selekcjonerów. Polska jest krajem z tradycjami i aspiracjami. Dlatego dobrym pomysłem byłoby decydowanie co dalej po każdym turnieju mistrzowskim, w cyklu dwuletnim. Trenerowi powinno się automatycznie przedłużyć umowę w razie wyjścia z grupy podczas mistrzostw świata lub Europy. Jeśli osiągnie więcej - to świetnie, jeśli mniej - powinien odejść. Sam awans na turniej nie powinien wystarczać. Dlatego jeśli Michniewicz wyszedłby z reprezentacją Polski z grupy podczas mundialu w Katarze - kontrakt powinien zostać automatycznie przedłużony na kolejne dwa lata. W razie odpadnięcia w grupie - powinno dać się szansę nowemu szkoleniowcowi. Wypracowanie takich procedur pozwoliłoby PZPN-owi na uniknięcie plotek, że któregoś szkoleniowca foruje się, mimo nieudanych wyników albo wyrzuca mimo, że przecież dobry.