Gdy niespełna osiem lat temu Boniek rozpoczynał swoje rządy przy ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. wręcz zrewolucjonizował pracę biura PZPN-u, w znacznym stopniu go odmładzając. Sporą część obowiązków delegował na młodego, rzutkiego menedżera Maciej Sawickiego, z którego uczynił sekretarza generalnego. Do aktywizacji szkolenia zatrudnił trenera nowego pokolenia Marcina Dornę. Krytycy podnieśli jednak głosy, że Boniek nic nie robi w kierunku poprawy szkolenia. Bardzo szybko powstał Narodowy Model Gry, a także Akademia Młodych Orłów. - AMO była pierwszym naszym projektem szkoleniowym, jaki uruchomiliśmy ponad sześć lat temu. Na jej bazie stworzyliśmy kolejne: Letnią i Zimową AMO, Mobilną AMO i wiele, wiele innych. Wiem, że niektórzy wybrzydzają na AMO, ale ten projekt jak najbardziej spełnił swoje zadanie - zapewnia prezes Boniek, w rozmowie z Interią. W przedświąteczny czwartek, na posiedzeniu zarządu PZPN postanowił jednak zamknąć projekt AMO, w ramach oszczędności, jakie są konieczne w dobie koronawirusa. Warto dodać, że na Akademię Młodych Orłów łożył nie tylko PZPN, ale też samorządy i Wojewódzkie ZPN-y. - Dzisiaj zamykamy ten projekt, bo nie ma sensu utrzymywać 30 ośrodków AMO, skoro w całym kraju przeprowadziliśmy certyfikację prawie 700 prywatnych akademii piłkarskich, które będą zyskiwać dotacje - argumentuje Zbigniew Boniek. Główną ideą AMO było zarażanie dzieci piłką nożną. Młode Orły były podzielone w nich na kategorie wiekowe: Skrzaty (6-7 lat), Żaki (8-9 lat) oraz Orliki (10-11 lat). MiBi