Gdyby Fernando Santos był człowiekiem o słabych nerwach, to wczoraj moglibyśmy być świadkami jeszcze bardziej dramatycznych scen. W najczarniejszych snach nikt nie przypuszczał, że polska kadra pod batutą nowego wodza zacznie walkę o Euro od takiej kompromitacji. Mariusz Pudzianowski: Mam powołanie do kadry, bo nic z tego nie będzie Nim mecz na dobre się rozpoczął, Robert Lewandowski i spółka już byli ugotowani we własnym sosie. Choć akurat nazwisko "Lewego", mimo roli kapitana, wcale nie musiałoby paść w pierwszej kolejności, bo cyrk zaprezentowali piłkarze z formacji obronnej i pomocnicy. - To było słabe spotkanie. Zabrakło równowagi w naszym zespole. Chcieliśmy się utrzymywać przy piłce i zagrać trochę wyżej, a efekt był taki, że z naszej gry piłką niewiele wynikało, a przeciwnik stworzył sobie sytuacje bramkowe - analizował po spotkaniu przybity Wojciech Szczęsny. Wspomniany już Lewandowski także mówił wprost o tym, czego byliśmy świadkami. - Czesi grali prostą piłkę. Ale my mieliśmy z tym problem. Przepychaliśmy się, nie wygrywaliśmy pojedynków i to było dla nas duże utrudnienie. To nie jest tak, że rywale super rozgrywali. Prostymi środkami przedzierali się na naszą połowę. To sytuacje, na które powinniśmy być przygotowani - szukał wytłumaczenia napastnik FC Barcelona. Bardzo honorowo zachował się sam Santos, dla którego było to brutalne zderzenie się z rzeczywistością polskiej reprezentacji. - W tym meczu nic nie poszło zgodnie z naszą myślą, tak jak to sobie wyobrażaliśmy. Wiele rzeczy poszło nie tak i biorę za to odpowiedzialność. Zawodnicy próbowali, starali się, ale nie zawsze zachowywaliśmy się odpowiednio - powiedział selekcjoner. Wśród licznych recenzentów gry "Biało-Czerwonych" pojawił się także... Mariusz Pudzianowski. Niegdyś najsilniejszy człowiek świata w zmaganiach strongmanów, a od wielu lat zawodnik coraz bardziej specjalizujący się w mieszanych sztukach walki. "Pudzian" jest modelowym przykładem sportowca, który sumienną i bardzo ciężką pracą pokonuje kolejne szczeble kariery. Z "freaka", jak niektórzy przewidywali, stał się pełnoprawnych sportowcem w nowej dyscyplinie, niedawno nokautując samego Michała Materlę. Rzeczony Pudzianowski zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym - w żartobliwym tonie - ogłasza się nowym członkiem piłkarskiej kadry narodowej. - Od jutra (sobota) mam powołanie do kadry, bo nic z tego nie będzie! Post scriptum: jutro (w sobotę) od rana każdy ma biegać po 10km zaprawy, bo na boisku trza biegać - ogłosił "trener". Wpis spotkał się z lawinową liczbą reakcji i komentarzy.