Dokładnie 864 dni, czyli przeszło dwa lata Krystian Bielik czekał na powrót do wyjściowego składu reprezentacji Polski. Gdy w Izraelu w listopadzie 2019 roku wraz z kolegami świętował zwycięstwo 2-1, do którego sam walnie się przyczynił, nie spodziewał się jeszcze koszmaru, jaki go spotka. Kilka tygodni po wspomnianym zwycięstwie, nasz reprezentant zerwał więzadła po raz pierwszy. - Pojawił się duży ból, nigdy wcześniej takiego nie czułem. Noga mi wisiała, więc początkowo pomyślałem, że jest złamana. Emocje mi puściły i się rozpłakałem. Lekarzowi, który do mnie przybiegł, powtarzałem cały czas, że jest bardzo źle. On starał się mnie uspokajać, ale mu się nie udało. Byłem naprawdę załamany - relacjonował później. Rozpacz potęgował fakt, że wszystko działo się na ostatniej prostej przed Euro 2020, które jednak zostało później przełożone w wyniku pandemii koronawirusa. Dzięki temu Krystian Bielik mógł odzyskać wiarę w wyjazd na turniej, lecz brutalnie zabrał mu ją dokładnie taki sam uraz, jakiego nabawił się niemal dokładnie rok później. 24-latek nie poddał się jednak, ciężko pracował i choć jest za wcześnie, by powiedzieć, że wrócił silniejszy, jego ponowne występy w trykocie z Orłem na piersi są wskaźnikiem mówiącym mu, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Zwłaszcza, że selekcjoner Czesław Michniewicz ma pomysł na wykorzystanie jego potencjału. Zobacz również: Co z premią za awans dla Paulo Sousy? "Gdyby to kogoś ciekawiło"... Polska - Szwecja. Tak Czesław Michniewicz wykorzystał potencjał Krystiana Bielika To, co jest niewątpliwym atutem Krystiana Bielika, to przede wszystkim odwaga i umiejętność wyprowadzenia piłki. Zdobywanie metrów z piłką przy nodze nie stanowi dla niego problemu, tak samo jak przeszywanie formacji rywala prostopadłymi zagraniami. Problemy pojawiają się jednak, gdy przed podaniem lub próbą dryblingu 24-latek musi obrócić się z piłką, zwłaszcza w tłoku. Wiedzieli o tym Szwedzi, toteż mogliśmy zaobserwować to także na Stadionie Śląskim. Rywale kilkukrotnie intencjonalnie doskakiwali w większej liczbie do piłkarza Derby County, co w pierwszej połowie zakończyło się stratą i okazją strzelecką Emila Forsberga. To sparaliżowało nieco naszego kadrowicza i wyłączyło go z gry do końca pierwszej części spotkania. Trener Czesław Michniewicz miał jednak pomysł na to, jak na nowo podłączyć Krystiana Bielika do tlenu i zastosował sprytny manewr. - W przerwie powiedziałem mu, by wracał do stoperów i rozgrywał piłkę twarzą do bramki przeciwnika. Żeby nie próbował się obracać, bo za wolno to robi, a trzech zawodników go atakuje. I kilka razy Bielik wyprowadzał znów piłkę ze środka jak Franz Beckenbauer - powiedział po meczu Polska - Szwecja Czesław Michniewicz, porównując swojego podopiecznego do legendy niemieckiej piłki. Czytaj także: Czesław Michniewicz. Mistrz jednego spotkania. Idealny trener "zadaniowy" Dobrze jest widzieć Krystiana Bielika zdrowego i w formie. Zwłaszcza, że może on stanowić dla naszej kadry prawdziwy skarb. Jest to zawodnik uniwersalny, który może wystąpić zarówno w środku pola, jak i na środku defensywy, co też skrzętnie wykorzystywał w meczu ze Szwecją Czesław Michniewicz. Krystian Bielik pełnił bowiem obie te funkcje. Dodatkowo 24-latek po prostu chce i potrafi grać w piłkę, a przecież o to tak naprawdę chodzi w tej grze. Jeśli tylko tym razem problemy zdrowotne nie staną mu na drodze, Krystian Bielik stanie przed szansą wyjazdu na swój pierwszy w życiu mundial i będzie mógł odegrać w Katarze znaczącą rolę dla naszej kadry. Z Chorzowa - Tomasz Brożek