Po wtorkowym meczu z Brescią Glik znalazł się w szpitalu. Obrońca Benevento opuścił murawę w 82. minucie, po kopnięciu przez Mehida Lerisa. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Francuz złożył się do uderzenia przewrotką, ale zamiast piłki trafił w twarz Glika. Po tym zdarzeniu pojawiały się różne informacje o stanie zdrowia Polaka, ponieważ sytuacja wyglądała bardzo poważnie. Na szczęście skończyło się na strachu i... dwóch wybitych zębach. "Kamil czuje się dobrze. Głowa obita, ale cała. Lekki wstrząs. Dwa zęby wybite. Gladiator się nie poddaje. Kamil bardzo dziękuje za wsparcie i liczne wiadomości" - napisała Marta Glik, żona piłkarza w mediach społecznościowych. Dobre wiadomości na Twitterze przekazał również Jakub Kwiatkowski, rzecznik reprezentacji Polski. "Kamil Glik po badaniach, które nie wykazały wstrząśnienia mózgu został dziś wypisany ze szpitala. Teraz musi tylko udać się do dentysty ;) Nie pierwszy raz potwierdziło się, że Kamil to prawdziwa skała" - napisał Kwiatkowski. Dobre widomości w sprawie Glika poprawiły humor nie tylko kibicom, ale także innym reprezentantom Polski. Niektórzy zdobyli się nawet na żart. "I tak klawiatura była do roboty" - napisał pomocnik Mateusz Klich. Do rozmowy włączył się również pomocnik Bartosz Bereszyński. "Podobno Góral ma dobry namiar" - dodał zawodnik Sampdorii wskazując, że Glik powinien udać się do tego samego dentysty, co inny, ale równie waleczny reprezentant Polski - Jacek Góralski. Za moment Bareszyński dodał: "A jak noga tego drugiego" - napisał Bereszyński sugerując, że po kontakcie z polskim twardzielem większe obrażenie może mieć kopiący go Mehid Leris. Najważniejsze jednak, że Glik czuje się już dobrze. Z tej informacji cieszy się również selekcjoner Czesław Michniewicz, który liczy na obrońcę Benevento w barażowym meczu o awans do mistrzostw świata z Czechami lub Szwecją. PJ