Po pierwszym meczu mistrzostw Europy możemy tylko żałować, że zespół Michała Probierza trafił do tak trudnej grupy. W grze "Biało-Czerwonych" widać ewidentny postęp, lecz rywale na turnieju w Niemczech są z bardzo wysokiej półki. W teorii najłatwiejszym przeciwnikiem, być może jedynym w zasięgu Polaków, miała być Austria. Kto jednak wie, czy na tym turnieju nie będzie groźniejsza nawet od Holandii. W meczu z Francją piłkarze Ralfa Rangnicka pokazali się ze znakomitej strony, choć ostatecznie - tak jak "Biało-Czerwoni" - po pierwszej kolejce mają zerowy dorobek punktowy. Po samobójczej bramce Maximiliana Woebera to "Trójkolorowi" świętowali skromne zwycięstwo 1:0. Intensywność, energia. Styl gry z RB Styl gry Austriaków nie wziął się z przypadku. Gdy 1 lipca 2012 roku Rangnick bezprecedensowo obejmował dwa stanowiska - dyrektora sportowego RB Lipsk i RB Salzburg - szukał piłkarzy energiccznych, gotowych do nieustannego biegania i mogących bez ustanku pressować. Nakreślił jasny styl gry, oparty na szybkich, bezpośrednich atakach, a później zaczął szkolić piłkarzy w tym kierunku. Machina RB stworzyła całą strukturę i zaplecze, pozwalające na rozwój piłkarzy. W Austrii zawodnicy nabierali doświadczenia w drugoligowym Liefering, satelickim klubie RB Salzburg. Co lepsi trafiali do Salzburga, skąd perełki zgarniał Lipsk. Tam dostawali się najlepsi z najlepszych. Po 12 latach odkąd Rangnick przejął stery w austriackim Salzburgu, tamtejsza nacja wytworzyła generację piłkarzy idealnie wpisujących się w jego wizję gry. Kluczowe role w Lipsku odgrywali Marcel Sabitzer i Konrad Laimer (obaj skradzeni później przez Bayern), a obecnie w środka pola tego klubu występuje trzech Austriaków - Xaver Schlager (przez kontuzję opuści ME), młody Nicolas Seiwald oraz najbardziej kreatywny z tej piątki Christoph Baumgartner. Co więc zrobili Austriacy? Zatrudnili Rangnicka w roli selekcjonera. I to przynosi znakomite rezultaty. Mecz z Francją był dopiero drugą porażką Austrii w ostatnich 17 grach. Austria gra w stylu redbullowym. Mocno, intensywnie, wysokim pressingiem, niezmordowanie biegając przez cały mecz. Ale nie skupia się tylko na przeszkadzaniu rywalowi. Druga linia i konstruowanie akcji W starciu z Francją dało się zauważyć, w jaki sposób Austriacy konstruują swoje akcje. Na bokach pomocy ustawieni są zawodnicy grający nominalnie w środku pola - Marcel Sabitzer i Konrad Laimer. Obaj są wystarczająco mobilni i kreatywni, by pełnić taką rolę, a kiedy Austria ma piłkę, zazwyczaj zbiegają do środka, tworząc tam przewagę liczebną. To oczywiście otwiera boczne korytarze dla skrajnych obrońców. Ci chętnie włączają się do akcji ofensywnych, pełniąc wówczas role skrzydłowych. Do tego, gdy któryś ze defensywnych pomocników - Nicolas Seiwald lub Florian Grillitsch - cofa się między środkowych obrońców, Austriacy przechodzą do ustawienia 3-6-1, z mocno zagęszczonym środkiem pola. Dla Grillitscha takie wycofanie jest w dużej mierze naturalne, bowiem w TSG Hoffenheim najczęściej gra właśnie na środku trzyosobowego boku obrony. To jednak z pewnością nie naturalny środkowy defensor, a jego największym atutem jest swoboda w rozegraniu piłki. Jednak zdarzało się, że Grillitsch zostawał na swojej pozycji w środku pola, a Austriacy atakowali wówczas w ustawieniu 4-2-2-2, znanym większości piłkarzy choćby z Lipska. Bliżej Gregoritscha przesuwał się Baumgartner, grając na takiej pozycji w RB, a para napastników wyglądała jak w starym dobrym 4-4-2: jeden zawodnik wysoki i silny (Gregoritsch), drugi szybki i kreatywny, mogący też cofać się po piłkę (Baumgartner). Gdzie szukać nadziei? Już przed meczem z Francją słabszych punktów Austrii upatrywałem w formacji defensywnej. Potwierdziło się to podczas spotkania - już pierwszej połowie żółte kartki po faulach na Dembele zobaczyli Mwene oraz Woeber. Później drugi z nich strzelił samobója, który dał zwycięstwo Francji. Woeber nie ma za sobą najlepszego sezonu. W Borussii Moenchengladbach nie wyróżniał się może na minus, ale cała drużyna wpadła w trudną do wytłumaczenia zapaść. Meczu z Francją nie dograł do końca, Rangnick zdjął go w drugiej połowie. Po meczu był pytany o ocenę gry swojego podopiecznego, ale w odpowiedzi głównie skupił się na tym, dlaczego Woeber w ogóle zagrał. - Philipp Lienhart miał przez cały sezon mocne problemy zdrowotne. Stracił wiele klubowych meczów i nie wiedzieliśmy, czy w ogóle będzie mógł pojechać na Euro 2024. Cieszymy się, że w ogóle może tu z nami być - skomentował austriacki szkoleniowiec, dając do zrozumienia, że w normalnych okolicznościach to Lienhart byłby jego pierwszym wyborem. 27-latka, grającego we Freiburgu, trapiły jednak w tym sezonie paskudne kontuzje. Co więcej, Rangnick nie może skorzystać też z kontuzjowanego Davida Alaby. Ten jest co prawda na zgrupowaniu kadry, ale pełni rolę członka sztabu szkoleniowego. Podczas konferencji pomeczowej Rangnick był także pytany o napastnika, Michaela Gregoritscha. Trener usprawiedliwiał fakt, że nie oddał w tym meczu żadnego strzału, tłumacząc, że kreowanie okazji nie jest jedynie zadaniem napastnika. Niemniej, Gregoritsch jest zawodnikiem chimerycznym. Zdarzają mu się spotkania znakomite, jak hat-trick z Olympiakosem w Lidze Europy, ale też słabsze okresy. Na ligowego gola w tym sezonie czekał aż do grudnia. Ciężko jednak uznać go za piętę achillesową reprezentacji Austrii. To piłkarz o sprecyzowanych atutach - wysoki, silny, ale też inteligentny i potrafiący stworzyć sytuację kolegom. Bardzo dobrze gra głową i zdobywa w ten sposób wiele bramek. Jego zmiennikiem w meczu z Francją był Marko Arnautović, czyli snajper Interu Mediolan. Niewykluczone, że to jego w starciu z Polską zobaczymy od pierwszej minuty. Doświadczony 35-latek też zmagał się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi, ale na Euro jest zdrowy i gotowy do gry. Z Duesseldorfu Wojciech Górski, Interia