Michał Probierz nieco zaskoczył kibiców składem, który delegował do gry od pierwszych minut meczu półfinałowego baraży o udział w mistrzostwach Europy 2024 z Estonią. Niezależnie od składu jednak to nasza kadra musiała być uważana za faworyta tego pojedynku. Gdy porównamy bowiem jakość indywidualną na poszczególnych pozycjach, to wyjdzie nie tylko na to, że Polska powinna to spotkanie wygrać, ale wręcz jej obowiązkiem jest zdominować rywali i nie dać im szans. Cudowne podanie Piotrowskiego! Polska wyszła na prowadzenie z Estonią Oczywiście, jak zwykle w piłce na najwyższym bardzo liczy się pierwszy gol. Gdy strzeli go ta drużyna, która jest lepsza na papierze, rywalizacja staje się łatwiejsza, bo rywal musi zacząć gonić i nieco poluzować szyki obronne, szukając odpowiedzi na pierwszego gola. Na całe szczęście Biało-Czerwoni tego wieczoru wyszli na murawę PGE Narodowego z naprawdę bardzo dobrym nastawieniem. Od pierwszego kopnięcia piłki to drużyna Michała Probierza prowadziła grę i kompletnie dominowała rywali. Ci nie byli nawet w stanie wejść na dłużej na połowę bronioną przez naszą kadrę, bo pressing drużyny Probierza sprawiał, że odbieraliśmy piłkę już w okolicy 35. metra od bramki Estończyków. Później następowały strzały. Kilka z nich było groźnych, ale żaden nie znalazł drogi do bramki. Na gola otwierającego wynik trzeba było poczekać jednak tylko do 22 minuty. Cudownym podaniem prostopadłym w stylu Piotra Zielińskiego popisał się Jakub Piotrowski. Pomocnik posłał piłkę idealnie pod nogi Przemysława Frankowskiego, a ten sprytem ograł obrońcę i zewnętrzną częścią stopy wturlał futbolówkę do siatki, uszczęśliwiając wypełniony po brzegi PGE Narodowy. Ta asysta była naprawdę magiczna. Polacy zaskoczyli, idą na "rekord". To już jest miazga. Aż trudno uwierzyć