Gdy Czesław Michniewicz objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski, wrócił temat jego dawnej znajomości z "Fryzjerem", czołową postacią afery korupcyjnej w rodzimym futbolu. Przed laty Ryszard Forbirch został uznany winnym ustawiania i kupowania meczów w pierwszej, drugiej i trzeciej lidze. Ostatecznie skazano go łącznie na 4,5 roku pozbawienia wolności. Przypomniano, że trener i działacz piłkarski w latach 2003-2005 nawiązali ze sobą 711 połączeń lub prób połączeń telefonicznych. Kontrowersje wzbudził zwłaszcza fakt, że tuż przed meczem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki z prowadzonym wówczas przez Michniewicza Lechem Poznań kontakty między dwoma panami miały się wzmóc. A później spotkanie zostało uznane przez prokuraturę za ustawione. Śledczy zajęli się sprawą, lecz nie postawili Michniewiczowi żadnych zarzutów korupcyjnych. A sam szkoleniowiec, na konferencji prasowej prezentującej go w roli selekcjonera "Biało-Czerwonych", ucinał: "Z całą stanowczością podkreślam, że nic złego nie zrobiłem. Nie mam żadnego postawionego zarzutu. Nie byłem żadnym świadkiem koronnym. Mam pełne prawo pracować. I nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, żebym prowadził reprezentację Polski". Dziennikarz otwarcie o tym, dlaczego nie prześwietli byłego selekcjonera Do tematu wrócił teraz Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski. Opublikował artykuł, w którym - na podstawie analizy bilingów i danych z aktów sądowych - opisał kontakty na linii Michniewicz-"Fryzjer". W związku z tą publikacją adwokat selekcjonera zapowiedział podjęcie kroków prawnych. "Pan Jadczak pomawia pana trenera Michniewicza o korupcję, o ustawianie meczów, nie mając ku temu żadnych dowodów. Same bilingi rozmów nie mogą świadczyć o przestępstwie" - przekazał Piotr Kruszyński w "Fakcie". To ten sam prawnik, który niegdyś bronił w sądzie Ryszarda Forbricha. Dziennikarz Dominik Panek dopytywał, czy udział w doborze obrońcy miał Polski Związek Piłki Nożnej. Rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski, krótko wyjaśnił, że to "prywatna inicjatywa". Niewykluczone, że Czesław Michniewicz będzie musiał zmierzyć się z demonami przeszłości. Są bowiem nowe ruchy prokuratury. Adwokat Michniewicza zabrał głos. "To wypełnia znamiona przestępstwa" Prokuratura składa kasację w sprawie wyroku dot. "gangu Fryzjera". "Bardzo złe informacje dla Czesława Michniewicza" Dominik Panek z "Blogu Piłkarska Mafia" jako pierwszy poinformował, że prokuratura złożyła właśnie kasację w sprawie meczu Górnik Polkowice - Lech Poznań z 2004 roku. "Prokuratura nie poddaje się ws. meczu Górnik Polkowice – Lech Poznań z 2004, gdzie Świt NDM zastosował tzw. podpórkę. Sąd uniewinnił oskarżonych w tej sprawie, b. piłkarzy Lecha, ale śledczy składają kasację" - przekazał. Wspomnianą "podpórką" miało być zaproponowanie przez Świt graczom "Kolejorza" dodatkowej premii za zwycięstwo nad Górnikiem. Lechici wygrali w Polkowicach i dostali za to dodatkowe pieniądze z Nowego Dworu Mazowieckiego. Premię podzielił między zawodników Czesław Michniewicz. Kilka lat później sam zgłosił się do prokuratury i tak opowiadał o tamtych wydarzeniach: W zeszłym roku piłkarze Piotr Reiss i Waldemar Kryger oraz masażysta Robert Dominiak zostali uniewinnieni od zarzutu przyjęcia pieniędzy od ludzi ze Świtu. Jednak śledczy mają wątpliwości. Domagają się kasacji, żeby mieć szansę ponownie rozpatrzyć sprawę. Powołują się na błędy w ustaleniach faktycznych. Rzecz nie dotyczy zatem bezpośrednio Michniewicza, ale wcale nie jest dla niego dobrą informacją. Oznacza bowiem, że wokół niewygodnego i kontrowersyjnego tematu znów zrobi się gorąco, co może się na nim mocno odbić. I to na krótko przed mundialem w Katarze. Zasygnalizował to Jadczak, który rozpoczął burzę. Tomaszewski grzmi ws. Michniewicza. Żąda wyjaśnień