Michał Probierz ma już za sobą pierwsze zgrupowanie kadry. Niestety, ale jego nowi podopieczni nie poszli za ciosem i nie wykorzystali zwycięstwa z Wyspami Owczymi, by pokonać Mołdawię i nieco ustabilizować swoje położenie w grupie. Remis 1:1 na Stadionie Narodowym rozjuszył sympatyków kadry, którzy nie byli w stanie uwierzyć, że "Biało-Czerwoni" nie podołali zadaniu i na własne życzenie skomplikowali misję awansu na przyszłoroczne Euro. Nie jest tajemnicą, że w chwili obecnej nasza drużyna narodowa przechodzi przez okres ciężkiej i bolesnej przebudowy. Od kadry odsunięto doświadczonych graczy, którzy przez lata stanowili o jej sile, zastępując ich świeżymi twarzami, które oprócz swojej młodości, będą w stanie zaoferować walory czysto piłkarskie. Choć sam Michał Probierz awizował zmianę pokoleniową, to część ekspertów i kibiców neguje jego pomysły, opierając się na wstydliwej wpadce z Mołdawią. Co niezwykle ważne, 51-letni trener wywiązał się ze złożonej obietnicy powołując nowe twarze. Nie było to jednak działanie na pokaz, bo Patryk Dziczek oraz Patryk Peda rozpoczęli oba spotkania eliminacyjne od pierwszej minuty. Z kolei Jakub Piotrowski, czy też młody gwiazdor Ekstraklasy Filip Marchwiński również mieli szansę pokazania swoich umiejętności. Michał Probierz obserwuje doświadczonego obrońcę. Szykuje się wielki powrót do kadry? Dodatkowo w drużynie narodowej nie zobaczymy już Grzegorza Krychowiaka, który w opinii wielu był głównym "hamulcowym". To wszystko sprawia, że można wierzyć w ten proces. Choć do następnego meczu "Biało-Czerwonych" pozostał niespełna miesiąc, nowy selekcjoner nie zamierza siedzieć z założonymi rękoma i dlatego działa w kompleksowy sposób. Odpowiednia selekcja, a także właściwe podejście do niektórych piłkarzy na dłuższą metę może sprawić, że reprezentacja będzie kroczyć w odpowiednim kierunku. To właśnie ten pierwszy aspekt przykuł uwagę rodzimych mediów, które z niezwykłą konsekwencją śledzą niemal każdy ruch, czy decyzję opiekuna naszej kadry. Były szef PZPN zaskoczył ws. Euro. "Może czasami lepiej nie awansować" Według informacji przekazanych przez Tomasza Włodarczyka, selekcjoner wspólnie z asystentami ma obejrzeć aż jedenaście spotkań. W siedmiu z nich pod obserwacją będą defensorzy. Warto zwrócić też uwagę na to, że Probierz obserwować będzie Marcina Bułkę, dla którego według jego słów, nie ma miejsca w kadrze przy zdrowych rywalach. Jan Tomaszewski bezlitosny dla reprezentacji. "Odejdźcie z tej kadry" Mimo wszystko to nie pierwszy golkiper Nicei przykuł uwagę rodzimych dziennikarzy. Zwrócono uwagę, że sztab Probierza bierze pod lupę grę Marcina Kamińskiego, który na co dzień reprezentuje barwy Schalke O4. W sytuacji, gdy doświadczony defensor zyska uznanie selekcjonera i otrzyma powołania na listopadowe mecze, powróci do reprezentacji po ponad rocznym rozbracie z kadrą (z ławki rezerwowych obserwował spotkanie z Holandią w Lidze Narodów). Warto podkreślić, że Marcin Kamiński zagrał z orzełkiem na piersi w 2018 roku, kiedy to w listopadzie kadra Jerzego Brzęczka przegrała właśnie z Czechami 0:1. Obrońca Schalke 04 zgromadził na swoim koncie jedynie 7 występów w narodowych barwach.