Przed czwartkowymi powołaniami sporo było spekulacji. Selekcjoner w poprzednich spotkaniach pokazał, że nie boi się stawiać na żółtodziobów i dał zadebiutować już siedmiu zawodnikom (Patryk Dziczek, Patryk Peda, Jakub Piotrowski, Filip Marchwiński, Marcin Bułka, Karol Struski i Bartłomiej Wdowik), a być może wkrótce dołączy do nich kolejny. Jeśli chodzi o ewentualnych debiutantów, to przed meczem z Estonią Probierz na celownik wziął m.in. Wojciecha Hajdę z Puszczy Niepołomice. 24-letni pomocnik w ostatnim czasie zaczął grać powyżej przeciętnej ekstraklasowej, podobnie jak Mariusz Malec, obrońca Pogoni Szczecin, któremu Probierz również się przyglądał. Selekcjoner za debiutantami rozglądał się także w zagranicznych ligach, a do jego notesu wpadli 21-letni pomocnik Jakub Kałuziński, który na co dzień gra w Antalyasporze oraz 23-letni Adrian Benedyczak, napastnik AC Parma. W czwartkowy wieczór stało się jednak jasne, że tylko jeden zawodnik tym razem może dostać od Probierza szansę debiutu, a jest to Dominik Marczuk. 20-letni obrońca w dużej mierze odpowiada za to, że dziś Jagiellonia Białystok jest liderem Ekstraklasy. Ostatnio znajduje się w wysokiej formie i dzięki temu otrzymał powołanie. Teraz jednak wszystko już w rękach defensora - ewentualny debiut może bowiem stać się krokiem do dłuższej reprezentacyjnej kariery, ale też może zakończyć się wstąpieniem do "Klubu 1A". "Klub 1A" reprezentacji Polski W reprezentacji Polski zagrało już blisko tysiąc piłkarzy, a ponad dwustu wystąpiło w niej tylko raz. Niektórzy nie mieli szczęścia do selekcjonerów, w przypadku innych historia pokazała, że powołania i tak dostali na wyrost. W XXI w. do tzw. "Klubu 1A" dołączyło 45 zawodników, ale kilku z nich ma jeszcze szansę się z niej wypisać. Trzech piłkarzy (Marcin Bułka, Karol Struski i Bartłomiej Wdowik) ten jedyny występ zaliczyło bowiem u Probierza w ostatnim spotkaniu przeciwko Łotwie, więc niewykluczone, że ich przygoda z kadrą jeszcze się nie skończyła (teraz powołanie otrzymał tylko Bułka). W najbliższych spotkaniach z "Klubu 1A" po latach może wypisać się także powołany Taras Romańczuk, który debiutował w 2018 r. Z chęcią do "Klubu 1A" zawodników zapraszał Franciszek Smuda, który tylko jednym meczem wzmocnił go aż czterema piłkarzami. 16 grudnia 2011 r. szkoleniowiec przeciwko Bośni i Hercegowinie postawił na dość eksperymentalny skład, a ten mecz był zarówno debiutem, jak i pożegnaniem z kadrą dla Filipa Modelskiego, Arkadiusza Woźniaka, Macieja Jankowskiego i Michała Gliwy. Po swojemu przegląd kadr zrobił też Leo Beenhakker, który zabrał ekstraklasowców na sparing do... Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam do "Klubu 1A" dołączył Adriana Budkę, Pawła Magdonia i Roberta Kolendowicza. - Zależało mi, by młodzi i zdolni chłopcy z polskiej ligi wykonali w ciągu tych paru dni parę kroków w kierunku międzynarodowego futbolu. I jestem pewien, że to nam się udało - mówił Beenhakker po wygranej z ZEA 5:1. Także trzema członkami "Klub 1A" zasilił Jerzy Engel, gdy w meczu z Wyspami Owczymi dał zadebiutować Tomaszowi Ciesielskiemu, Tomaszowi Moskale i Pawłowi Drumlakowi. Trzech przedstawicieli "Klubu 1A" w jednym meczu za Engela czy Beenhakkera, a nawet czterech za Smudy, to jednak nic w porównaniu z meczem z Nową Zelandią z 19 czerwca 1999 r. Wówczas Janusz Wójcik po raz pierwszy i ostatni dał zagrać w kadrze aż siedmiu piłkarzom. Jedno jest pewne - w czwartkowym meczu z Estonią Probierzowi na pewno przydałby się taki debiutant, jakiego przed spotkaniem z tym rywalem powołał Paweł Janas. Selekcjoner w 2005 r. dał zadebiutować Grzegorzowi Piechnie, a ten odwdzięczył się bramką i Polska pokonała Estonię 3:1. Ten gol nie uratował jednak Piechny przed pozostaniem już do końca kariery członkiem "Klubu 1A". Piotr Jawor