Szok, kompromitacja, niedowierzanie. To właśnie te trzy słowa idealnie oddają nastroje Polaków tuż po końcowym gwizdku sędziego w meczu eliminacyjnym z Mołdawią. "Biało-Czerwoni" kolejny raz zawiedli na całej linii, nie będąc w stanie poradzić sobie z niżej notowanymi rywalami. Niestety, ale brak skuteczności, a przede wszystkim pomysłu na grę kolejny raz kosztował nas cenne punkty. W niedzielę nie powieliliśmy dramatycznego rezultatu z Kiszyniowa i wywalczyliśmy jeden punkt. Choć brzmi to, jak złej jakości żart, rzeczywistość jest zgoła inna. Niestety, ale los nie oszczędza polskich kibiców, drwiąc z nich notorycznie przy okazji meczów kadry. Michał Probierz nie okazał się cudotwórcą i w kilka jednostek treningowych nie był w stanie "poskładać do kupy" wszystkich niezbędnych elementów, które zagwarantowałyby komplet "oczek". Martwi przede wszystkim indolencja strzelecka formacji ofensywnej, która nie była w stanie rozstrzygnąć losów meczu na naszą korzyść. Mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią miały dać odpowiedź, czy kadra bez Roberta Lewandowskiego jest w stanie rywalizować na dobrym europejskim poziomie. Choć tuż przed zgrupowaniem wydawało się to mało prawdopodobne, to teraz oczywistością stało się to, że napastnik FC Barcelony jest po prostu niezbędny. Absencja etatowego kapitana naszej kadry, który zmaga się z urazem, sprawiła, że nowy opiekun "Biało-Czerwonych" musiał szukać nowych, czasami niestandardowych rozwiązań. Jedną z nich było oparcie gry kadry na duecie Szymański - Zieliński. Okazało się jednak, że takie rozwiązanie wypaliło jedynie w spotkaniu z Wyspami Owczymi. Przełom w sprawie Nicoli Zalewskiego. Włosi informują, świadek się przyznał Gdy już opadł kurz, głos w sprawie ostatniego zgrupowania zabrał selekcjoner polskiej kadry. Michał Probierz w rozmowie z "WP Sportowe Fakty" wyraźnie podkreślił, że w dalszym ciągu będzie trzymał się swoich wyborów, a także wierzy, że nasza drużyna narodowa zamelduje się na niemieckich boiskach. Michał Probierz wierzy w awans na Euro. Podkreślił, że "jest na czym budować" Były szkoleniowiec m.in. Jagiellonii Białystok, czy też Cracovii zdiagnozował, jaki jest główny problem reprezentacji. Zaznaczył, że aktualnie jest ona w takim momencie, że trzeba odpowiednio podbudować morale zawodników, a także sprawić, by stali się jeszcze bardziej pewni siebie. Wyraził nadzieję, że w już następnym miesiącu piłkarze powrócą na kadrę głodni zwycięstw i że sam zespół stanie się silniejszy. Trener odniósł się również do gry "Biało-Czerwonych" w drugiej połowie meczu z Mołdawią. Wskazał, że bardzo chce, by właśnie w taki sposób grała jego drużyna, dodając, że podobała się mu gra kombinacyjna w naszym wykonaniu. Dramatyczna statystyka z meczu Polaków. Tak chcieli wygrać gracze Probierza Michał Probierz został również zapytany o dyspozycję Arkadiusza Milika, który w opinii wielu był jednym z głównych przegranych październikowego zgrupowania. Selekcjoner udzielił mu wsparcia, deklarując, że już wkrótce się odblokuje. Opiekun "Biało-Czerwonych" zabrał również głos w sprawie powrotu do kadry zarówno Jana Bednarka, jak i Kamila Glika. Wyraźnie podkreślił on, że nikogo nie skreśla, a aktualnie wybrał inną grupę zawodników, którzy w jego opinii mogli zagwarantować drużynie jak najwięcej. 51-letni szkoleniowiec dodał również, że w drugiej odsłonie niedzielnego spotkania reprezentacja pokazała wielki charakter i wolę walki. Przekazał, że właśnie taki zespół chciałby oglądać. Co niezwykle ważne, nowy opiekun "Biało-Czerwonych" nie bał się wdrożyć nowych rozwiązań, które w jego mniemaniu miały przynieść pożądany efekt. Już na samym starcie swojej przygody postanowił odświeżyć kadrę, dając szansę młodym, perspektywicznym graczom. 51-latek postawił na talent Patryka Pedy, kosztem doświadczonego Jana Bednarka, a także dał szansę m.in. Jakubowi Piotrowskiemu, czy Patrykowi Dziczkowi, dziękując za lata gry Grzegorzowi Krychowiakowi. Brak perspektyw na regularną grę w drużynie Probierza sprawił, że piłkarz saudyjskiego Abha Club podjął decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej kariery.