To miał być nie tylko sprawdzian z mocnym rywalem, ale też godne pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego. Wieloletni reprezentant Polski znów wyszedł z opaską na ręce i zagrał od początku. Murawę opuścił w 16. minucie. Z taką samą liczbą grał bowiem przez niemal całą karierę. Później Kuba pożegnał się z kibicami, a zawodnicy obu drużyn ustawili specjalny szpaler, aby podziękować mu właśnie w ten szczególny sposób. Następnie piłkarz ze łzami w oczach schodził do szatni, gdzie czekała na niego żona z dziećmi. - Wybaczcie moje emocje, czuję się, jakbym grał w jakimś filmie. Czas idzie do przodu, nie zawraca. Widzę to codziennie, stając przed lustrem co rano. Chciałbym, żeby zdecydowanie wolniej płynął, ale powoli zaczynam to rozumieć [...] Dla mnie reprezentacja zawsze była najważniejsza" - mówił Kuba na przedmeczowej konferencji prasowej. Jarosław Królewski pożegnał Jakuba Błaszczykowskiego Błaszczykowskiego żegnali nie tylko ludzie na stadionie. 10 minut przed rozpoczęciem spotkania wpis na Twitterze zamieścił Jarosław Królewski, większościowy udziałowiec Wisły Kraków, której współwłaścicielem jest także Błaszczykowski. "Dziś Twój dzień przyjacielu. Są takie historie, które warto powtarzać w kółko i się nimi inspirować z pokolenia na pokolenie. Twoja droga do nich należy. Wisła Kraków jest dumna ze swojego kapitana - napisał Królewski. Błaszczykowski jest nie tylko współwłaścicielem Wisły, ale także ciągle jej zawodnikiem. Przez ostatnie dwa lata głównie leczył jednak kontuzję i w minionym sezonie zaliczył zaledwie 16 minut, a jego drużyna nie zdołała awansować do Ekstraklasy po przegraniu półfinałowego barażu z Puszczę Niepołomice. PJ