Reprezentacja Polski, patrząc na mecz w całej jego perspektywie, była tylko tłem dla znakomicie dysponowanej Portugalii Roberto Martineza. Piłkarze Michała Probierza nie byli w stanie wskoczyć na światowy poziom - bo taki właśnie był wymagany, aby tego wieczoru rywalizować z Cristiano Ronaldo i spółką. Kiedy Piotr Zieliński, na ok. kwadrans przed końcem meczu, zdobył gola kontaktowego na 1:2, Polacy zwietrzyli nadzieję na sensacyjny zwrot akcji. Poczuli, że remis znów jest w ich zasięgu, a zmiany, szczególnie Kacpra Urbańskiego, podziałały pozytywnie na drużynę. Na lewej stronie bardzo aktywny był też Michael Ameyaw, który wykonał kilka szarż w pole karne Portugalczyków. Tuż przed stratą gola na 1:3 piłkarz Rakowa Częstochowa padł w polu karnym po starciu z Nelsonem Semedo. Przegrana Polaków to nie wszystko, liczby są bezlitosne. "Mamy dziury" Portugalczyk bał się rzutu karnego. Ameyaw zdradził kulisy rozmowy Piłkarze z Polski po stracie gola na 1:3 zaczęli domagać się powrotu do tej akcji i odgwizdania "jedenastki". Na powtórce wideo widać, że był kontakt między nogami Semedo i Ameyawa. Arbiter uznał jednak, że był on zbyt lekki, aby podyktować rzut karny. Trudno mówić, że tamta sytuacja była ewidentnym błędem sędziego, który wypaczył losy meczu. Po spotkaniu sam Michael Ameyaw wyznał, że Nelson Semedo podszedł do niego i przyznał, że sam nie był pewien, jaka będzie decyzja. - Rozmawiałem o tym później z zawodnikiem (Nelsonem Semedo - przyp. red.) i powiedział mi, że trochę się bał, że będzie ten karny. Spojrzałem jeszcze raz, jak to wyglądało i kontakt rzeczywiście był. Nie mi to oceniać, czy powinna być "jedenastka", czy nie, ale można powiedzieć - delikatna kontrowersja - mówił w strefie mieszanej Michael Ameyaw. Nelsonowi Semedo ostatecznie się "upiekło". Polacy przegrali to spotkanie 1:3 i po trzech kolejkach fazy grupowej mają na koncie 3 punkty wywalczone w meczu ze Szkocją. Już we wtorek na PGE Narodowym będą mogli zrewanżować się Chorwacji za porażkę z Osijeka.