Marcin Kamiński od wielu lat występuje w Niemczech. Trudno powiedzieć, aby Polak zbudował sobie tam jakąś fenomenalną opinię. Raz gra mniej, raz więcej, na pewno na przestrzeni tych sezonów spędzonych u naszych zachodnich sąsiadów brakowało mu stabilności. Fatalna diagnoza dla Roberta Lewandowskiego. Zero litości. "Fizyczny rozkład" W obecnym sezonie jednak jest podstawowym środkowym obrońcą swojego zespołu, który walczy o awans do Bundesligi po niedawnym spadku. Kamiński na poziomie drugiej Bundesligi zagrał we wszystkich możliwych spotkaniach. To pokazuje, że ma zaufanie trenera i spisuje się w jego oczach przynajmniej przyzwoicie. Marcin Kamiński straci pół roku? Tego chce Schalke Okazuje się jednak, że nie wszystko jest tak kolorowe, jakby się mogło wydawać. Problemem w sytuacji doświadczonego Polaka ma być bowiem kontrakt. Ten wygasa po zakończeniu obecnego sezonu, ale zapisano w nim specyficzną klauzulę, która może sprawić, że Kamiński drugą część sezonu przesiedzi na ławce. Wielkie zainteresowanie reprezentantem Polski. Kolejny znany klub wchodzi do gry Według niemieckiego "Bilda" w umowie Polaka widnieje zapis, który mówi o tym, że jeśli ten jeszcze raz pojawi się w tym sezonie na murawie, to jego kontrakt zostanie automatyczny do końca przyszłego sezonu. Tego Schalke nie chce, bo ma zupełnie inne plany na budowanie swojej defensywy, która jest trzecią najgorszą w lidze. Oznacza to więc, że być może następne pół roku Polak przesiedzi na ławce, co z pewnością będzie dla niego dużym ciosem. Kamiński do Schalke trafił w lipcu 2021 roku. Wówczas niemiecki klub zapłacił za Polaka okrągłe zero euro. Wychowanek Lecha Poznań przez trzy niepełne sezony w barwach zespołu z Gelsenkirchen rozegrał dotychczas 62 spotkania. Strzelił siedem goli i trzy razy asystował. W reprezentacji Polski zagrał ostatnio w 2018 roku.