Kiedy na PGE Narodowym ponad 50 tysięcy gardeł śpiewa "Mazurka Dąbrowskiego", w oczach mogą pojawić się łzy dumy narodowej. Na Cardiff City Stadium atmosfera będzie jednak znacznie bardziej gorąca i prawdopodobnie przebije to, co znamy z warszawskiego obiektu. Co prawda nasz hymn pojawi się także przed meczem w Cardiff, ale z pewnością z większą mocą, choćby ze względu na przewagę liczebną, wybrzmią pieśni gospodarzy. Ci, oprócz hymnu "Hen Wlad Fy Nhadau" tradycyjnie odśpiewają też drugą z walijskich patriotycznych pieśni. "Yma o Hyd", bo o niej mowa, jest nieoficjalnym hymnem Cymru, jak nazywają miejscowi reprezentację Walii. To właśnie stworzona w języku walijskim pieśń mocno przysłużyła się do popularyzacji lokalnego, odrębnego języka. Sama zresztą znakomicie wpisuje się we wrodzoną w Walijczyków niechęć do wszystkiego, co angielskie. - To hymn naszej drużyny. Wszystko zaczęło się od Chrisa Guntera [reprezentanta Walii w latach 2007-2022 - przyp.]. Słuchaliśmy jej codziennie przed treningami i z czasem stała się hymnem naszej drużyny. Uosabia wszystko, czym jesteśmy - mówił o "Yma o Hyd" selekcjoner reprezentacji Walii Robert Page. Przed meczem z Polską pieśń zostanie wykonana przez wszystkich obecnych na stadionie. Tak samo dzieje się podczas każdego domowego meczu reprezentacji Walii, a hymn Cymru nie tak dawno niósł się nawet po Katarze, śpiewany przez walijskich kibiców na każdym kroku. Podniosła pieśń w wykonaniu fanatycznych Walijczyków robi absolutnie gigantyczne wrażenie. Czym jest "Yma o Hyd"? Sama pieśń powstała w 1983 roku, napisana przez Dafydda Iwana, walijskiego piosenkarza i nacjonalistycznego polityka. Ten sławę zdobył właśnie dzięki utworom pisanym w ojczystym języku. "Yma o Hyd" jest pieśnią nacjonalistyczną, której wielokrotnie powtarzający się refren można przetłumaczyć jako: "Ciągle tu jesteśmy / Pomimo wszystkich i wszystkiego". Treść zagrzewa do boju, przypomina Walijczykom o ich odrębności oraz doskonale pasuje do niezłomnych, zawziętych i twardych charakterów tamtejszych piłkarzy. Sama pieśń powstała zresztą w trakcie wielkiego strajku górników w 1984 roku. Początkowo pieśń śpiewana była przez niego głównie w czasie strajków przeciwko rządom Margaret Thatcher. W swojej treści utwór nawiązuje do postaci Magnusa Maximusa (czy - jak określają go sami Walijczycy - Macsena Wlediga), cesarza rzymskiego, który według walijskich legend i podań jest uznawany za przodka tamtejszych władców. Pieśń łączyła aspekty historyczne, a nawet mityczne, z ówczesnymi zagrożeniami dla Walii ("mimo starej Maggie i jej ekipy"), widzianych oczami jej autora. "Ciągle tu jesteśmy". Symbol walijskiej odrębności Z czasem "Yma o Hyd" zaczęła być postrzegana jako symbol walijskiej odrębności, zwłaszcza, że w całości była ona napisana w tamtejszym języku. - Chciałem przypomnieć, że wbrew wszystkiemu nie tylko jesteśmy, ale i mówimy po walijsku - stwierdził Iwan. Mówi się, że popularność pieśni przyczyniła się także do rozwoju właśnie języka walijskiego, który niewiele wcześniej został oficjalnie zrównany urzędowo z językiem angielskim na terenie Walii. Takiej sytuacji nie było nigdy wcześniej w historii. Skomplikowany, zupełnie niepodobny do angielskiego język walijski, jest prawdziwym fenomenem. Dziś mówi nim ponad 500 tysięcy osób i - mimo globalizacji - liczba ta wzrosła w ciągu ostatnich 30 lat. Innym elementem kultury, mocno wpływającym na popularyzację języka walijskiego, był fakt, że J.R.R. Tolkien mocno inspirował się nim tworząc języki z uniwersum "Władcy Pierścieni". Z czasem pieśń przeniosła się także na stadiony, a ponieważ idealnie nadawała się do śpiewania na stadionie - jest patetyczna, doniosła, prosta i wyrazista - stała się też znakiem rozpoznawczym takich drużyn jak Wrexham AFC, Cardiff City, czy klubu rugby Llanelli RFC. Z czasem przylgnęła też do narodowej reprezentacji. Kilkukrotnie na żywo przed meczami reprezentacji wykonywał ją Dafydd Iwan. Ostatnio - przed barażowym meczem z Austrią, kiedy Walijczycy zapewnili sobie udział na MŚ w Katarze. Nam pozostaje liczyć, że tym razem "Yma o Hyd" nie wystarczy, by zabrać "Biało-Czerwonym" awans na mistrzostwa Europy. A magia tej pieśni została już wykorzystana podczas poprzedniego barażu z Austrią. Z Cardiff Wojciech Górski, Interia