W przerwie zimowej głośno było o sprawie Jakuba Kałuzińskiego, którego Lechia Gdańsk nie zabrała na obóz przygotowawczy do Turcji z powodu pata w rozmowach kontraktowych. Po fakcie okazało się, że nie tylko "Kałuża" był na cenzurowanym, ale ostatecznie Łukasz Zwoliński, Jarosław Kubicki, Kristers Tobers i Ilkay Durmus do autokaru klubowego wsiedli a wychowanek klubu został jako jedyny w Gdańsku i trenował z 19-latkami z zespołu CLJ. Najbardziej nielogiczny transfer ligi? Tak się nie powinno traktować nikogo, a zwłaszcza klubowego wychowanka, który od szóstego roku życia kopał w Biało-Zielonych barwach. O tym kto jedzie na obóz powinien decydować trener i forma sportowa, a nie właściciel klubu (nie wiem czy ktokolwiek uwierzył, że była decyzja pionu sportowego). Niestety, wychowankowie klubów w polskiej piłce mają od zawsze pod górkę, o czym boleśnie przekonał się Kałuziński, z którym Lechia nie wiązała przyszłości, jednocześnie nie odpowiadając na oferty i zapytania z innych klubów m.in. z Wisły Płock. Oczywiście klub miał swój punkt widzenia nie chcąc przepłacać za słabego jego zdaniem zawodnika, który (o zgrozo!) był gotowy podpisać nowy kontrakt i oczekiwał podwyżki wynagrodzenia na poziomie około 60% jednego z najniższych kontraktów w zespole. Jakub Kałuziński podpisał kontrakt z Antalyasporem To był trudny czas dla młodego piłkarza, który dowiedział się, że nie chce grać w klubie, w którym się wychował, co było absolutną nieprawdą. Często można było go ujrzeć biegającego w pasie nadmorskim, gdzie wyrabiał kilometry, które powinien wybiegać w meczach ligowych. Młody piłkarz zacisnął zęby i robił swoje, nie to nie, jak mnie nie chcą, pójdę gdzie indziej. Dziś, gdy Jakub Kałuziński wiąże się długim kontraktem z Antalyasporem, z ligi o wiele wyżej notowanej niż Ekstraklasa, być może kogoś stać w Gdańsku na refleksję, ale nie liczyłbym na to przesadnie. Adam Mandziara (bo o niego chodzi), odchodzący właśnie w niesławie właściciel Lechii Gdańsk, nie cenił w ogóle Kałuzińskiego i darzył go jakąś szczególną antypatią. Tuż przed meczem eliminacji Ligi Konferencji z Rapidem w Wiedniu, Mandziara mocno naciskał na trenera Tomasza Kaczmarka i menadżera ds. kadry (czyli de facto dyrektora sportowego) Sławomira Wojciechowskiego, by zamiast na boisko wysłali "Kałużę" na trybuny, a gdy w rewanżu ten sfaulował austriackiego piłkarza prokurując rzut karny, obwinił młodego zawodnika o porażkę Lechii i odpadnięcie z pucharu. Nieważne, że faul nastąpił przed polem karnym, a w tym spotkaniu nie było VAR-u. Ostatecznie strategię klubu weryfikuje boisko, a odsunięcie Kałuzińskiego i oszczędzanie na wszystkim doprowadziło gdańszczan do opuszczenia Ekstraklasy po 15 latach w niej pobytu, ale ten temat został już wyczerpany. W końcówce sezonu zdegradowana już Lechia Gdańsk "przeprosiła" się z Kałuzińskim tyko po to , by wypełnić chociaż limit minut dla młodzieżowców i nie płacić milionowej kary. Polski klub sprzedany, poznaliśmy kwotę Wydawało się przez długi czas, że Polak wyląduje we Włoszech. Były zaawansowane rozmowy z Pisą, Bari, Regginą, przedstawiciele Venezii byli nawet w Gdańsku żeby przekonywać "Kałużę" do przyjścia. Sampdoria Genua, która po zmianie właściciel zatrudniła jako trenera genialnego niegdyś pomocnika Andreę Pirlo, mistrza świata z 2006 r. W grze był również inny champion mundialu, Fabio Grosso, były już trener Frosinone, beniaminka Serie A, który już zimą był gotowy sprowadzić go do swojej drużyny. Co ciekawe, Kałuziński został zweryfikowany przez wszystkie europejskie kluby jako zawodnik na pozycję 6/8, a nie 10 jak przez lata postrzegany był w Polsce. - Nie chcę powiedzieć "a nie mówiłem", ale mam świadków, że jest to piłkarz docelowo na duże kluby w Europie, ale tylko wówczas jak będzie grał właśnie na pozycji 6/8 - mówi nam Daniel Weber, z agencji INNfootball, który od lat pilotuje karierę Kałuzińskiego. Z Ekstraklasy były oferty/zapytania z Rakowa Częstochowa, Pogoni Szczecin, Widzewa Łódź, Piasta Gliwice, Górnika Zabrze, Zagłębia Lubin i jeszcze kilku innych słabszych klubów - te zostały odrzucone już w marcu/kwietniu. Kierunek był jeden, wyjazd za granicę. Egzotyczny transfer Polaka Ostatecznie wygrała opcja turecka. Na finiszu do gry weszło też wielkie Fenerbahce Stambuł, które drogą oficjalną poinformowało, że jest gotowe do konkretnych rozmów, ale na przeszkodzie stanęły przepisy. Do końca sezonu 2022/23 zawodnicy w kategorii wiekowej U-21 w tamtejszej Super Lig nie obciążali limitu obcokrajowców i tak byłby traktowany Jakub Kałuziński. Regulamin jednak został niedawno zmieniony i temat przestał być aktualny, a poza tym "Fener" potrzebuje zawodników na tu i teraz, dlatego wzięło Sebastiana Szymańskiego, który ma większe doświadczenie na arenie międzynarodowej. Młodszy o cztery lata Kałuziński stawia dopiero pierwsze kroki poza Gdańskiem i mimo konkretnego tematu sam podchodził do tematu tak wielkiego klubu sceptycznie. Jego wybór padł Antalyaspor wydaje się optymalnym krokiem. Długo z młodym Polakiem rozmawiał Nuri Sahin, trener Antalyi, w przeszłości zawodnik m.in. Borussii Dortmund, Liverpoolu i Realu Madryt. Bardzo go namawiał na przyjście, przestawił mu cały plan na jego rozwój, a niewątpliwie dodatkowym atutem było to, że on sam grał jako środkowy pomocnik na bardzo wysokim poziome z czego niewątpliwie bardzo skorzysta sam "Kałuża". Dwa lata temu Sahin, który świeżo zakończył karierę zawodniczą podpisał aż 5-letni kontrakt z Antalyasporem. To niezwykłe zaufanie jak na gorące, tureckie głowy. "Kałuża" jest przewidziany do gry na pozycji 6/8, ma tak jak w młodzieżowej reprezentacji Michała Probierza, brać piłkę od stoperów i rozgrywać piłkę z głębi pola. Gdańszczanin był etatowym reprezentantem Polski w kolejnych kategoriach młodzieżowych. Teraz pod okiem trenera, który grał w Borussii z Lewandowskim, Błaszczykowskim i Piszczkiem ma uczynić kolejny krok - grać regularnie w dobrej i mocnej lidze, oraz zadebiutować w dorosłej reprezentacji Polski. Maciej Słomiński, INTERIA