Początek sezonu był dla Szymona Włodarczyka wymarzony. Już w debiucie zdobył hat-tricka i zanotował asystę w starciu Pucharu Austrii przeciwko SAK Klagenfurt. Później poszedł za ciosem. Nasz napastnik zdobywał bramki w dwóch pierwszych ligowych meczach - z trudnymi rywalami, jak Austria Wiedeń oraz LASK. Pod koniec sierpnia zaliczył też dublet z Blau Weiss Linz. Wczesną jesienią forma Włodarczyka była topowa, wobec czego pojawiły się głosy, że piłkarz jest bliski powołania do reprezentacji Polski. I gdyby nie silna konkurencja w ataku, być może faktycznie by je otrzymał. Kolejne gole miały być potwierdzeniem dobrej dyspozycji i walką o powołanie. Szymon Włodarczyk stracił miejsce w składzie Sturmu Jednak od tamtej pory licznik Włodarczyka drgnął tylko nieznacznie. W lidze raz jeszcze trafił przeciwko LASK (w listopadzie), a do tego dołożył jednego gola w Lidze Europy (w październiku z Atalantą). I tyle. Spadek skuteczności kosztował 21-letniego napastnika utratę miejsca najpierw w wyjściowym składzie, a ostatnio nawet nie podnosi się z ławki rezerwowych. W 4 z 5 ostatnich ligowych spotkań Polak nie wszedł na boisko nawet na minutę. To sprawia, że jego szanse na wyjazd na Euro 2024 spadły niemal do zera. Ba, forma Włodarczyka miała swoje odbicie nawet w meczach reprezentacji młodzieżowej. Piłkarz, który w zeszłym roku zdobył dla tej drużyny pięć bramek, w marcowych starciach z Izraelem oraz Bułgarią zagrał łącznie tylko 18 minut. Włodarczyk w lipcu zeszłego roku przeszedł do Sturmu Graz z Górnika Zabrze za 2,2 mln euro. Wcześniej był piłkarzem Legii Warszawa.