Andrzej Klemba, Interia: Wydaje się, że to trener Ralfa Rangnick jest największą gwiazdą reprezentacji Austrii? Janusz Góra: Mało szkoleniowców ma taką karierę i podążą wybraną ścieżką. Rangnick pokazał, że świetnie potrafi budować nie tylko zespół, ale też cały klub. Z SSV Ulm wywalczył awans, podobnie było z Hannoverem 96. Jednak jeszcze więcej osiągnął z TSG 1899 Hoffenheim, klubem z małego miasteczka [3,4 tys. mieszkańców - przyp. red.]. Nie tylko z trzeciej ligi awansował do Bundesligi, ale za jego czasów powstała tam też akademia. Wszędzie coś po sobie zostawia. Jest jednym z głównych twórców sukcesu Red Bulla. Najpierw pracował w Salzburgu, a potem w Lipsku. Z jego udziałem powstały kluby, które właściwie produkują piłkarzy. Potem marzył, by prowadzić angielski klub i to zrealizował z Manchesterem United. A teraz prowadzi reprezentację Austrii. Na inaugurację Euro jego drużyna przegrała z Francją, ale pozostawiła po sobie dobre wrażenie. - Było widać rękę Rangnicka. Ta drużyna gra podobnie do tego, co my robiliśmy ponad 25 lat temu w SSV Ulm. Tyle że on ten styl wciąż udoskonala. Intensywność, błyskawiczna reakcja po stracie piłki, odbiór, atak i szybka finalizacja. To pokazuje, że przed Polakami bardzo trudne zadanie? - Już w eliminacjach Austriacy grali świetnie, a także w spotkaniach przed samymi mistrzostwami Europy. Występem przeciwko Francji tylko to potwierdzili. Są dobrą i zgraną drużyną. By wygrać, będziemy musieli zagrać lepiej niż z Holandią, bo bardziej skutecznie. Nie cofną się, będą nas nękać i wysoko atakować. Może nie mają zawodników grających w tak renomowanych klubach jak Lewandowski, Szczęsny czy Zieliński, ale też występują w znaczących zespołach. U niego liczy się gra zespołowa. Raghnick dużo pracy poświęca dyscyplinie taktycznej, tym jak zachować się po stracie piłki. Nie ma tej drużynie gwiazd, ale mocną stroną jest cały zespół. Polacy, podobnie jak Austriacy, też zagrali dobrze w pierwszym meczu mistrzostw Europy, ale przegrali z Holandią - Sporo pozytywnego można powiedzieć po tym meczu. Nie tylko chcemy walczyć i grać w piłkę, ale potrafimy to robić. Mam nadzieję, że powtórzymy ten poziom w piątek. To będzie bardzo potrzebne, bo jeśli tylko zejdziemy "pięterko niżej" w każdym elemencie, to być może nawet przegramy. Przydałaby się nam stabilizacja formy i jakości. Dwa, trzy mecze na podobnym poziomie dodałyby wiary, a to jest niezbędne do wygrywania. Tyle że na Euro tego czasu na to nie ma, a wiemy, że tak naprawdę trener Probierz od niedawna prowadzi kadrę. Rangnick z Austrią pracuje już dwa lata. I w drużynie część zawodników zna się z nim ze RB Lipsk czy RB Salzburg. To sporo ułatwia. Trener wie bowiem, jak wykorzystać umiejętności w kadrze narodowej. Jak trzeba zagrać w piątek? - Agresywnie i z wiarą w zwycięstwo. Nie przestraszyliśmy się Holendrów i wyszliśmy na to spotkanie skupieni. To było widać. Musimy jednak odważniej zaatakować. Więcej zawodników powinno być w trzeciej strefie. I pamiętać, że Austriaków prowadzi Niemiec, a t oznaczy, że będą grali do końca. Trzeba być skoncentrowanym do ostatniego gwizdka. Rangnick z powodzeniem wprowadził własną filozofię do tej reprezentacji. Szanse oceniam 50 na 50, choć kciuki trzymam oczywiście za Polską. Kto panu najbardziej podoba się w reprezentacji Polski? - Piotr Zieliński. Wyrósł na lidera. Do tego gra na pozycji podobnej do mojej, ale się do niego nie porównuje. Do tego w bramce pewnym punktem jest Wojciech Szczęsny. I wierzę, że wróci Robert Lewandowski. To będzie wielkie wzmocnienie naszej drużyny. Rozmawiał Andrzej Klemba Zobacz także nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Euro 2024