Polacy rozpoczynali wtedy rywalizację o mundial USA'94, na który mieli wrócić po przerwie. Nie udało się awansować na mistrzostwa we Włoszech, ale sytuacja w 1992 roku była już inna. Mieliśmy ciekawy zespół z młodymi zawodnikami, którzy kilka miesięcy temu odegrali istotną rolę podczas piłkarskiego turnieju olimpijskiego w Barcelonie. Polska wywalczyła srebro, błysnęły gwiazdy Andrzeja Juskowiaka, Wojciecha Kowalczyka i wielu innych. To właśnie ci piłkarze nadawali ton wydarzeniom na stadionie De Kuip w Rotterdamie, gdzie biało-czerwoni rozegrali starcie z Holandią. Frank Rijkaard, Dennis Bergkamp, Marco van Basten - w holenderskiej ekipie nie brakowało wielkich gwiazd, ale katem Polaków okazał się rezerwowy joker - Peter van Vossen. Polska prowadziła 2-0 z Holandią i nie wygrała Po bramkach Matka Koźmińskiego i Wojciecha Kowalczyka zespół Polski już po 20 minutach prowadził jednak z Holandią 2-0, a widzowie przecierali o czy i mieli nadzieję, że oto los się odmieni. Nadchodzą lepsze czasy polskiego futbolu, a olimpijska kadra z Barcelony przywróci sukcesy lat osiemdziesiątych. Polski zespół łączył wtedy nowe pokolenie ze starym - za Wojciecha Kowalczyka wchodził wszak na boisku Włodzimierz Smolarek. Po świetnej pierwszej połowie gra Polaków siadła podobnie jak... transmisja telewizyjna z Rotterdamu. Dariusz Szpakowski musiał przejść na komentarz radiowy, gdy Peter van Vossen dwoma szybkimi strzałami dał Holendrom wyrównanie już w 48. minucie. Ten mecz sprzed niemal dokładnie 30 lat przypomniał wydarzenia a tej soboty, gdy w Rotterdamie podopieczni Czesława Michniewicza też prowadzili 2-0. Było to jedno z "najniebezpieczniejszych 2-0" w dziejach, bowiem Holendrzy wyrównali w pięć minut, a mieli jeszcze rzut karny.