Porażka z Włochami przesądziła, że Polacy żegnają się z Dywizją A. - Cóż, Portugalczycy i Włosi byli od nasi lepsi, a zasady każdy z nas znał... W Dywizji B czekają nas jednak mecze bardziej wyrównane. Będziemy też w innym momencie przygotowań, więc jestem przekonany, że wrócimy do Dywizji A - podkreślał Bereszyński.Obrońca Sampdorii zdradził również, co trener Jerzy Brzęczek powiedział zawodnikom w szatni.- Każdy z nas mówił, że najgorsze co możemy zrobić, to spuścić głowy. Oczywiście, że jesteśmy niezadowoleni, ale trener powiedział nam, że był czas na eksperymenty, ale teraz już się tym nie będziemy zajmowali - zaznacza Bereszyński.Boczny obrońca reprezentacji jest tym, który może więcej powiedzieć o eksperymentach Brzęczka z ustawieniem. Wszystko dlatego, że Bereszyński bez klasycznych skrzydłowych gra właśnie w klubie.- Nad grą w takim ustawieniu na co dzień mocno pracujemy, bo to nie jest łatwe, by szybko się na to przestawić. To nie jest proste ustawienie i trzeba wiele czasu, by się w nim połapać, potrzeba do tego też dużej wiedzy taktycznej. W I połowie rywale mieli przewagę na bokach, więc boczny obrońca musiał się nabiegać. A jak graliśmy ze skrzydłowymi, to nam pomagali i było nam łatwiej - wyjaśnia obrońca Sampdorii. Bereszyński przyznaje, że powrót do klubu może nie być miły.- Chciałbym wrócić do Genui z podniesioną głową, tak jak po pierwszym meczu, gdy wszyscy nam gratulowali i mówili, że byliśmy lepsi. Teraz jednak będą mówili co innego... - przyznaje.Reprezentanci Polski Stadion Śląski opuszczali w nie najlepszych nastrojach. Nie dość, że przegrali, to jeszcze z trybun żegnały ich gwizdy.- Nie zawsze można być noszonym na rękach, ale kibice mogą być rozgoryczeni. Jestem jednak przekonany, że jeszcze będą mieli z nas radość - kończy Bereszyński. Ze Stadionu Śląskiego PJ, MiBi, RP