Na dodatek tym razem przeciwnicy nie zagrali dla nas. Portugalia i Serbia wygrały swoje mecze, więc awans do Euro 2008 będziemy musieli sobie wywalczyć sami. Jacek Krzynówek i Michał Żewłakow oglądali mecz z trybun. W wyjściowym składzie u Leo Beenhakkera zadebiutowali Konrad Gołoś, Kamil Kosowski i Tomasz Kiełbowicz. W I połowie graliśmy o wiele lepiej, niż w sobotnim starciu o punkty z Kazachstanem. Piłka była posłuszniejsza dla Polaków, akcje płynniejsze, ale sytuacji nie wypracowaliśmy za wiele. Najciekawiej było po pół godzinie gry, gdy lewą stroną szarpnął Kamil Kosowski, dwa razy wymienił piłkę z Radosławem Matusiakiem, w końcu rezerwowy Heerenveen kropnął zza pola karnego. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale bramkarz Leicester Marton Fulop plamy nie dał - wybił się i przeniósł piłkę na róg. Po zmianach, których w przerwie dokonał Leo nie było już tak dobrze. Za łatwo traciliśmy piłkę i rywal zaczął dominować w środku pola. W końcu ludzie zaczęli krzyczeć "Zgaście światło!", żądając odmiany zespołu takiej, jaka się dokonała w sobotę w Warszawie po awarii. W odpowiedzi Kosowski tak nieszczęśliwie przyjął piłkę (poślizgnął się przy tym), że rywale wyprowadzili groźną kontrę. Całe szczęście dla nas, że rezerwowy Tamas Priskin przeniósł nad poprzeczką w sytuacji sam na sam z Fabiańskim. Za moment wyszedł atak Polakom: z lewej strony włączył się Tomasz Kiełbowicz i dograł w pole karne do Pawła Brożka, który jednak niedokładnie dołożył głowę do piłki, więc ta przeszła obok bramki. Próbowaliśmy strzelać również z dystansu, ale efekty były mizerne. Po uderzeniu Przemysława Kaźmierczaka piłka bliżej miała do autu bocznego, niż do bramki. Z kolei po strzale Kiełbowicza poszybowała wysoko nad bramką. Dobrze do gry wprowadził się Tomasz Zahorski z Górnika Zabrze, którego powołanie wywołało tak wiele kontrowersji. Grał na pozycji cofniętego napastnika i z wyczuciem potrafił wyskakiwać do wybijanej przez Fabiańskiego piłki, zgrywał ją głową na obie strony. W 79. min oddał futbolówkę na lewo do Marka Zieńczuka, ten podciągnął kilka metrów i wypalił w długi róg. Do szczęścia zabrakło mu centymetrów. Za moment było już 1:0 dla Węgrów. Bezbłędny do tego momentu Mariusz Jop sfaulował w polu karnym Tamasa Priskina, a karnego na gola zamienił Tamas Hajnal. Pomocnik SC Karlsruher posłał piłkę w lewy róg, a nasz bramkarz wylądował w prawym. "Co wy robicie Polacy?" i "Gdzie jest Krzynówek" pytali siedzący pod nami 10-latkowie. Na to grupa fanów węgierskich jechała swoje "Ija, Ija Hungaria!". Po stracie gola biało-czerwoni nie potrafili się podnieść. Publiczność zaczęła skandować "Trochę ambicji Polacy!". Pokazali ją Radosław Sobolewski (w 90. min minimalnie chybił zza pola karnego) i Kamil Kosowski (w doliczonym czasie z 16 m nie trafił na bramkę). Polska - Węgry 0:1 (0:0) Bramka: 0:1 Hajnal (80. z karnego po faulu Jopa na Priskinie). Polska: Fabiański - Wasilewski (81. Bartczak), Jop, Dudka, Kiełbowicz (81. Wawrzyniak) - Gołoś ŻK (46. Zieńczuk), Garguła (46. Zahorski), Sobolewski ŻK, Lewandowski (46. Kaźmierczak), Kosowski - Matusiak (46. Paweł Brożek). Węgry: Fulop - Csizhadia, Vasko, Juhasz, Vanczak - Geka (78. Buzsaky), Vass, Hajnal (90. Filkor), Tozser (75. Marcolini), Dzsudzsak (46. Halmosi ŻK) - Feczesin (46. Priskin). Sędziował: Claudio Circhetta ze Szwajcarii. Widzów: 5 tys. Michał Białoński, Rafał Dybiński, Łódź