Październik 2017. Kończący eliminacje mistrzostw świata mecz z Czarnogórą (4-2) w Warszawie i dziewiąta minuta spotkania. Z murawy odpada cała położona kilkadziesiąt godzin wcześniej rolka z trawą! Na miejsce kładzie ją Kamil Glik w asyście arbitra tamtego spotkania Daniele Orsato, który na chwilę musi nawet przerwać mecz. Kilka tygodni później piłka wyczynia cuda podczas towarzyskiego spotkania Polska - Urugwaj. - Stan murawy na Narodowym jest bardzo słaby - nie owija w bawełnę filar nasze kadry Kamil Glik. Piłkarskie władze nie pozwalają jednak na słowa krytyki pod adresem stanu boiska. Listopad 2019. Mecz ze Słowenią w eliminacjach Euro. Wtedy nie udało się już "ukryć", że wszystko jest w porządku. Piłkarze na murawie Narodowego poruszali się jak łyżwiarze, co chwila ktoś się przewracał... - Cud, że nikomu nic się nie stało - powie po wygranym 3-2 meczu selekcjoner Jerzy Brzęczek. Nie pomogły tony wysypanego piasku. - Każdy widział, jak to wyglądało. Piasek na pewno nie pomagał, ale utrudniał. Trochę też się ślizgaliśmy. Szczęście, że nikt nie złapał poważnej kontuzji. Naprawdę mięśnie odczuwają to na drugi dzień, bo to jest inny ruch. Ciało nie jest przyzwyczajone do takiego boiska. Mam nadzieję, że nie tylko Stadion Narodowy, ale też rząd czy Polski Związek Piłki Nożnej siądą do rozmów i znajdą rozwiązanie, by murawa była dużo lepsza, bo wiadomo, że nie od dziś jest z nią problem - nie owijał w bawełnę Robert Lewandowski. Wnioski? Październik 2020. Mecze reprezentacji w Gdańsku z Finlandią oraz Włochami. Po remisie z Italią Jan Tomaszewski tak skomentuje stan murawy obiektu nad morzem. - Nie dało się dobrze grać w tym spotkaniu, bo graliśmy na kartoflisku! Wydaje mi się, że prezes Boniek musi uderzyć pięścią w stół i tam gdzie przychodzi grać reprezentacji, to trzeba wymagać tego, żeby murawa była jak stół bilardowy, tak jak to jest na całym świecie. Tymczasem my gramy na kartoflisku - nie owijał w bawełnę jeden z najlepszych bramkarzy w historii naszego futbolu. Na Śląskim, także z racji budowy obiektu, gdzie światło słoneczne spokojnie dociera, co jest ważne przy wegetacji rosnącej trawy, nie ma takich kłopotów, jak na nowych obiektach. W przeciwieństwie do Narodowego trawa tam spokojnie rośnie, a nie jest rozkładana w rolkach na szybko przed meczami. Nie było narzekań podczas ostatnich meczów reprezentacji Polski w Chorzowie z Portugalią i Włochami w październiku 2018 roku. Nie powinno być też teraz po towarzyskim spotkaniach z Ukrainą w środę oraz z Holandią w Lidze Narodów za tydzień 18 listopada. - Mimo wszystkich problemów powinno być ok i wszyscy powinni być zadowoleni - nie ma wątpliwości Dariusz Kozielski, greenkeeper, który opiekuje się ligowymi boiskami na kilku stadionach i który w ostatnich tygodniach dbał o przygotowanie murawy na Stadionie Śląskim. - Od trzech-czterech tygodni na Śląskim pracują ludzie ze stadionu i od nas, z Gosław Sport Center z Wodzisławia, żeby wszystko było w jak najlepszym stanie. Dojechał do nas jeszcze też ekspert z PZPN i wspólnymi siłami staramy się zrobić wszystko, żeby było jak najfajniej i tak z pewnością będzie. Szkoda, że kibice tego nie będą mogli zobaczyć, no ale taki mamy czas - mówi Kozielski. Od kilku tygodni włączone jest już sztuczne podgrzewanie murawy, które powinno działać, kiedy temperatura na zewnątrz spada poniżej 10 stopni. Kadra w przyszłości będzie też miała do dyspozycji, wiele na to wskazuje, także boczne podgrzewane boisko na Śląskim. Na razie reprezentacja swoje treningi przeprowadza na obiekcie Ruchu Chorzów. Na stadionie przy Cichej przewidziano pięć jednostek treningowych, pozostałe odbędą się na Stadionie Śląskim. Michał Zichlarz