- Próbowaliśmy zrównoważyć nasz skład. Nieco go zmieniłem, bo przed nami ważne mecze. Ale to spotkanie towarzyskie, które dla trenerów jest bardzo ważne. Po nim nie należy jednak zespołu osądzać. Popełniliśmy dwa błędy i zapłaciliśmy za nie słono. Ale to jest piłka, więc nie należy dramatyzować - analizował na gorąco Szewczenko. Na wynik spotkania dużo wpływ miała pomyłka Andrija Łunina, bramkarza Ukraińców, który 30 metrów przed bramką niemal wyłożył piłkę Polakom. - Wszyscy się mylimy. On jest bardzo zdolny, ale dziś murawa nie była najlepsza, więc trudno było kontrolować piłkę. Może właśnie z tego wynikała jego pomyłka? Z jego gry, nie wliczając błędu, jestem jednak zadowolony - bronił bramkarza Szewczenko. Ukraińcy mieli też świetną okazję, ale Andrij Jarmolenko z rzutu karnego uderzył w słupek. - Dobrze byłoby taką okazję wykorzystać, ale mimo to nie podłamaliśmy się i mieliśmy kolejne okazje. Mieliśmy szansę na strzały z bliska i z daleka. Zrobiliśmy wszystko, ale nie udało się zdobyć bramki - zaznaczał szkoleniowiec Ukraińców. - Mam świetnych piłkarzy. Zagraliśmy dobrze, mieliśmy szanse, ale zdarzają się dni, gdy nie strzelasz bramki. Najważniejsze, by grać poprawnie. Cały czas próbowaliśmy kontrolować spotkanie. W obronie tez dobrze graliśmy, choć było parę błędów. Powinniśmy dopracować kilka spraw, by lepiej wykorzystywać szanse - dodał Szewczenko. Z Polski Ukraińcy lecą do Niemiec, gdzie grają spotkanie Ligi Narodów. Ekipa Szewczenki ma jednak problemy, ponieważ zaatakował ją koronawirus. Zresztą jednak z dziennikarzy ukraińskich zwrócił uwagę trenerowi, że także podczas meczu jego zawodnicy nie zachowywali środków bezpieczeństwa. - Mamy 30 piłkarzy i paru z nich zachorowało. Nie będziemy jednak powoływać nowych. Zapewniam jednak, że zachowujemy wszelkie środku: utrzymujemy dystans i nosimy maseczki - zaznacza ukraiński szkoleniowiec. Z Chorzowa PJ, MiBi