W jednej z ostatnich "Prawd Futbolu" Romana Kołtonia prezes PZPN Zbigniew Boniek trafnie zaznaczył, że sztuką jest będąc słabszym wygrać. Że to także świadczy o klasie zespołu. Ukraina grała wczoraj lepszą piłkę, miała bardziej kreatywny środek pola, oddała zdecydowanie więcej strzałów, ale co z tego, skoro na Śląskim przegrała? Nie wykorzystała rzutu karnego, pierwszego gola dał nam w prezencie bramkarz lecz czy mamy się z tego powodu obrażać? To błędy rywala. Naszej odpowiedzialności nie ma tu żadnej. Wspominając legendarny mecz na PGE Narodowym z Niemcami, wygrany 2-0, też musimy pamiętać, że Polacy oddali wtedy trzy strzały, a ówcześni mistrzowie świata pewnie około dwudziestu. Zwycięzców wtedy nikt nie sądził tak jak robi się to teraz. Owszem, wtedy ranga była zupełnie inna, bo eliminacje mistrzostw Europy, a w towarzyskim meczu ważne są i inne elementy, ale przecież w futbolu chodzi przede wszystkim o to, żeby wygrywać. Ukraina wyszła w zdecydowanie mocniejszym personalnie składzie niż nasza drużyna. W wyjściowej jedenastce trzech podstawowych obrońców - u nas - żaden, w tym jeden absolutny debiutant i dwóch stoperów, którzy rozgrywali mecze nr 3 i 2 kadrze. Goście z liczebną przewagą w środku pola i niesamowitym Zinczenką - Polacy tylko z dwójką, stąd taka dominacja w tej kluczowej dla przebiegu każdego meczu formacji... Czytaj całość na polsatsport.pl Bożydar Iwanow, Polsat Sport