Spotkanie zakończyło się remisem, z którego żadna z drużyn nie jest zadowolona. Bułgarzy praktycznie stracili szansę, by wyprzedzić "Biało-Czerwonych" w tabeli, a Polacy skomplikowali swoją sytuację. Podopieczni Czesława Michniewicza zajmują drugie miejsce w tabeli i mają do rozegrania ostatni mecz z Łotwą. Awans na turniej wywalczy pięć najlepszych zespołów z drugich miejsc, ale bilans Polaków raczej nie nastraja optymistycznie. "Biało-Czerwoni" muszą liczyć, że potkną się właściwie wszyscy konkurenci do awansu. Zupełnie inaczej byłoby w przypadku wczorajszej wygranej. Polacy nie dali jednak rady Bułgarom, choć wielu komentatorów jest zdania, że w jednej z ostatnich akcji sędzia niesłusznie pozbawił Polski stuprocentowej sytuacji. Mowa o akcji z doliczonego czasu gry, gdy Tymoteusz Puchacz zagrał prostopadłą piłkę do Pawła Tomczyka, który wraz z kolegą znalazł się w sytuacji dwóch na bramkarza. Niestety, sędzia odgwizdał spalonego... Sytuacja szybko stała się przedmiotem analizy i komentujący są zgodni - sędzia podjął błędną decyzję. Tomczyk był ustawiony za jednym z bułgarskich obrońców i akcja została przerwana niesłusznie. Polacy mogą tylko żałować, że w rozgrywkach eliminacji Euro U-21 nie ma wprowadzonego systemu VAR... WG