Reprezentacja Polski zremisowała ze Szkocją 1-1, w pierwszym i zarazem ostatnim sprawdzianie w tym roku przed decydującym meczem o awans na mistrzostwa świata w Katarze. We wtorek drużyna Czesława Michniewicza podejmie na Stadionie Śląskim w Chorzowie Szwecję. Po spotkaniu naszej kadry w Glasgow Tomasz Frankowski dostrzega więcej minusów niż plusów. - Nasza reprezentacja nie funkcjonowała dobrze w tym meczu. Mało który z polskich piłkarzy może zaliczyć to spotkanie do udanych. Niestety, do tego doszły kontuzje Arkadiusza Milika, Krzysztofa Piątka i Bartosza Salomona. Jeżeli chodzi o plusy, to na pewno postawa Łukasza Skorupskiego w bramce. Poza tym trener Michniewicz miał łut szczęścia, zremisowaliśmy przegrany mecz dzięki bramce Piątka w ostatniej sekundzie. Do plusów zaliczyłbym także uchronienie Roberta Lewandowskiego od agresywnej gry Szkotów. Plusem, choć nie związanym z meczem w Szkocji jest na pewno także fakt, że Szwedzi zagrali 120 minut w barażu z Czechami. Taki szczegół może być niezwykle istotny, Szwedzi mogą być po tym meczu zmęczeni - mówi nam Tomasz Frankowski. Mający na swoim koncie 22 występy w seniorskiej reprezentacji były napastnik naszej kadry twierdzi, że w meczu ze Szkocją Polska powinna zagrać w składzie zbliżonym do tego jaki wybiegnie na pojedynek ze Szwecją. To pomogłoby naszej drużynie w odpowiednim zgraniu się przed wtorkowym spotkaniem. - Byłem zwolennikiem gry pełną jedenastką, może w mniejszym wymiarze czasowym, ale jednak. Myślę, że trener Czesław Michniewicz trochę się zaasekurował mając w pamięci m.in krytykę jaka spadła na Paulo Sousę, gdy wystawił Roberta Lewandowskiego na mecz z Andorą, a potem nie mógł zagrać przeciwko Anglii. Pewnie chciał także uniknąć jakiegoś urazu Wojtka Szczęsnego. Niestety, inny z naszych liderów Piotr Zieliński znów nie zagrał dobrze w meczu kadry. Może odfajkować ten występ jako nieudany - dodaje zdobywca szesnastu bramek dla reprezentacji Polski. Polska-Szwecja. Tomasz Frankowski: Czesław Michniewicz zagra czwórką w obronie Tomasz Frankowski nie kryje, że jest zwolennikiem gry przeciwko Szwecji czwórką obrońców, podobnie jak inny z naszych kadrowiczów Tomasz Kłos. - Niestety, jest już bardzo mało czasu do meczu ze Szwecją, ale też uważam, że powinniśmy zagrać w ten sposób. Nie jestem jasnowidzem, myślę jednak, że takie właśnie ustawienie Czesław Michniewicz przygotuje na to spotkanie. - Niezwykle cenne jest, że zagramy przed własną publicznością. Mam nadzieję, że na Stadionie Śląskim poniesie ona naszą drużynę do zwycięstwa, tak jak wczoraj kibice ponieśli na mundial reprezentacje Szwecji, Portugalii, czy Walii. Gorący doping niósł także Włochów, ale tylko do pewnego momentu. Ostatecznie piłkarze Italii pojadą na wakacje, zamiast do Kataru. Gdy nasza kadra gra na Stadionie Narodowym, kibice potrafią być przysłowiowym trzynastym zawodnikiem. Jestem przekonany, że w Chorzowie będzie podobnie. Nasi kibice są trochę wygłodniali po pandemii, na pewno zedrą gardła, aby tylko wesprzeć polski zespół - uważa były napastnik reprezentacji. Polska-Szwecja. Tomasz Frankowski: Ostatnia szansa dla Lewandowskiego, Krychowiaka, Glika - Reszta jest już w nogach piłkarzy. Motywacji na pewno im nie zabraknie. Zwłaszcza Robertowi Lewandowskiemu, Grzegorzowi Krychowiakowi, czy Kamilowi Glikowi. Dla nich to może być ostatnia szansa zagrania na mundialu oraz rehabilitacji za nieudany występ podczas mistrzostw świata w Rosji - zakończył Tomasz Frankowski. Rozmawiał Zbigniew Czyż