Najlepszy piłkarz w kadrze Jerzego Brzęczka, w I połowie meczu z Izraelem, zamiast na środku ataku był na ławce rezerwowych, a i tak "Biało-Czerwoni" stworzyli tyle okazji, że śmiało mogli zejść na przerwę z prowadzeniem pięciobramkowym. - Wydaje mi się, że to była najlepsza połowa w tych eliminacjach - ocenił Kamil Glik, który w roli kapitana zastępował Roberta Lewandowskiego. Wysoki pressing, wymienność pozycji, spora kreatywność w ataku, dobre panowanie nad piłką nawet blisko pola karnego Izraela - tak prezentowały się Orły i dzisiaj zechcą to podtrzymać. Tym bardziej, że wśród nich znajdzie się po raz ostatni sam Łukasz Piszczek. Grająca legenda polskiej piłki i Borussii Dortmund. Dość powiedzieć, że ustalając własną jedenastkę 100-leca PZPN-u szef polskiej piłki Zbigniew Boniek właśnie "Piszcza" umieścił na prawej obronie, a Antoniego Szymanowskiego, który, grając w Orłach Górskiego, był jednym z najlepszych prawych obrońców świata, przesunął na lewą. Szkoda tylko, że w uroczystości pożegnania Łukasza nie będą mu towarzyszyć najwięksi przyjaciele. Jakub Błaszczykowski łapie formę po kontuzji, a Łukasz Fabiański ją leczy. A to właśnie ten duet Piszczek zabrałby na wyspę bezludną. - Będą drobne korekty w składzie, w porównaniu do meczu z Izraelem, ale nie zrobimy żadnej rewolucji - zapowiedział wczoraj selekcjoner Brzęczek, tak też najpewniej zrobi. Na ostatnim treningu przed rewanżem ze Słowenią trenowała "jedenastka": Szczęsny - Piszczek (Kędziora), Glik, Bednarek, Reca - Szymański, Krychowiak, Góralski, Zieliński, Grosicki - Lewandowski. To najmocniejszy skład, na jaki teraz, wobec kontuzji Bartosza Bereszyńskiego i Macieja Rybusa, stać polską piłkę. W roli defensywnego pomocnika w Jerozolimie dobrze sobie poradził Krystian Bielik, ale dziś ustąpi miejsca Jackowi Góralskiemu. Trener Brzęczek liczy na mobilność i odbiory piłki w wykonaniu "Górala". Nie licząc Tomasza Kędziory, który po około 30 minutach zastąpi przechodzącego na emeryturę, jeśli chodzi o występy w kadrze, Piszczka, w drugiej połowie szansę gry dostaną najpewniej Damian Kądzior i Kamil Jóźwiak. Wiele na to wskazuje, że po zejściu z murawy Piszczka będziemy mieli na murawie skład identyczny, bądź bardzo zbliżony do tego, jaki wyjdzie w pierwszym meczu przyszłorocznych mistrzostw Europy. Do otwarcia Euro 2020 zostało niespełna siedem miesięcy, a w piłce to szmat czasu, jednak Jerzy Brzęczek coraz wyraźniej uwypukla nam koncepcję pierwszego składu. Dlatego warto wybrać się dziś na PGE Narodowy, bądź co najmniej usiąść przed telewizorami, by zobaczyć na co stać "Biało-Czerwonych" w ostatnim występie w 2019 roku. Michał Białoński El. Euro 2020: sprawdź sytuację w "polskiej" grupie!