Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Polska - Słowenia Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Polska - Słowenia "Biało-Czerwoni" koniecznie chcieli się zrewanżować za jedyną porażkę, jakiej doznali w tych eliminacjach, w Lublanie 0-2. Od początku z animuszem ruszyli na bramkę Jana Oblaka, który ich dodatkowo zdenerwował pomeczową wypowiedzią: "Czasem po rozgrzewce jestem bardziej spocony niż po meczu z Polską". Podopieczni Jerzego Brzęczka robili wszystko, aby tym razem gwiazdor Atletico rzeczywiście miał co robić. Najpierw uratowało go tylko to, że Piotr Zieliński, po rajdzie Kamila Grosickiego, chybił z metra (trzeba przyznać, że nie kontrolował piłki, został nią nastrzelony). Za moment Zieliński dośrodkował z rzutu rożnego w gąszcz głów, Oblak zdołał tylko wypiąstkować przed siebie, z czego skorzystał Sebastian Szymański, pakując piłkę do siatki. Prowadziliśmy 1-0, ale straciliśmy Kamila Glika, który ucierpiał w starciu z Oblakiem. Kamila zastąpił Artur Jędrzejczyk. Animuszu Orłom starczyło na niedługo, a po stracie bramki stracili też przewagę w środku pola. Josip Iliczić ograł na środku Jacka Góralskiego, rozegrał pomysłowy atak z wykorzystaniem lewego skrzydła, później zwiódł naszego obrońcę, by wyłożyć piłkę Timowi Matavżowi, a ten nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu strzałem z siedmiu metrów. Gdy Szymański z "Grosikiem" zwodzili Słoweńców raz po raz ich trener Matjaż Kek poderwał się z ławki i ofuknął swych piłkarzy. Ci wyszli wyżej do pressingu, przez co Polakom szło jak po grudzie rozgrywanie piłki. Inna rzecz, że za często stosowali długie podania, a rzadko wychodziły im takie jak to Jędrzejczyka do Grosickiego, po którym nasz zawodnik miał piłkę przy nodze i tylko jednego przeciwnika do minięcia. Dlatego w sukurs miały nam przyjść stałe fragmenty gry, a dokładniej rzuty rożne dobrze wykonywane przez Zielińskiego, po których dobre okazje mieli: Robert Lewandowski i Piszczek. Później Słoweńcom odłączył gniazdko z prądu Robert Lewandowski. Był jak człowiek-cień, gdy przemykał między Rene Krhinem, Jurem Balkovcem i innymi defensorami, przepuszczając im piłkę między nogami, bądź pod nogą. Na koniec tego popisu kapitan Orłów kopnął z chirurgiczną precyzją w kierunku dalszego rogu. Oblak robił ro mógł, ale nie dał rady. Dlaczego w kolejnych siedmiu minutach nie strzeliliśmy trzeciej, a może nawet czwartej bramki? Przez nieskuteczność. Najlepszą okazję, niczym rzut karny, miał Zieliński, jednak uderzył za lekko i za bardzo w środek, by zaskoczyć bramkarza Słoweńców. Ekipie Keka wystarczyła jedna kontra, by wyrównać. Benjamin Verbić szarpnął lewą stroną, obrońca Balkovec podążył, ale Verbić nie skorzystał z tego, tylko - przy biernej postawie naszych defensorów w polu karnym - wyłożył piłkę Ilicziciowi, który z najbliższej odległości skierował piłkę do bramki. Ten gol Orłom podciął skrzydła, ale tylko na moment. Szybko przeszli do ataków, tym razem cierpliwych, przemyślanych, a nie z pomocą "lagi" do przodu. Po przechwycie piłki Zieliński uruchomił "Lewego", jednak podaniem nieco wyrzucającym i wydawało się, że niewiele uda się z tego wskórać. Ale dla Lewandowskiego tej jesieni nie ma rzeczy niemożliwych. Znowu minął trójkę rywali i przerzucił ciężar akcji na drugą stronę, na głowę "Grosika", który znakomicie obsłużył Góralskiego. "Góral" w pełnym biegu kopnął piłkę z kozłem w tę stronę, z której biegł Oblak i PGE Narodowy znowu oszalał z radości. Najważniejszy jest zespół, ale lwią część roboty przy tym golu wykonał "Lewy". W końcówce Jerzy Brzęczek dał kadrze kolejny zastrzyk świeżej krwi, wpuszczając debiutanta Kamila Jóźwiaka. Nie tak dawno swój pierwszy mecz w reprezentacji rozgrywał Sebastian Szymański, bez którego dziś już trudno wyobrazić sobie skład. Drużyna pokazała charakter i ambicję: mając zapewniony awans na ME z pierwszego miejsca, walczyła i tak do końca o zwycięstwo. Na tak grających "Biało-Czerwonych" chce się przychodzić, oglądać, oklaskiwać. Już za 11 dni poznamy rywali w Euro 2020. Wydarzeniem meczu było pożegnanie Łukasza Piszczka, który miał grać 30 minut, ale musiał wytrwać 45, z powodu kontuzji Glika. Niejedna łza się zakręciła w oku fanom Orłów, gdy "Piszczu" schodził z boiska po raz ostatni w barwach narodowych. Eliminacje ME: Polska - Słowenia 3-2 (1-1) Bramki: 1-0 Sebastian Szymański (2. Z podania Zielińskiego) 1-1 Tim Matavż (14. Z podania Iliczicia), 2-1 Robert Lewandowski (53.), 2-2 Josip Iliczić (61. Z podania Verbovca), 3-2 Jacek Góralski (80. Z podania Grosickiego). Polska: Szczęsny - Piszczek, Glik (7. Jędrzejczyk), Bednarek, Reca - Szymański (86. Jóźwiak), Góralski, Krychowiak, Zieliński, Grosicki - Lewandowski. Słowenia: Oblak - Stojanović, Blażić, Mevlja, Balkovec - Ilczić, Krhin, Kurtić, Bijol (72 Zajc), Verbić (85. Rep) - Matavż (89. Vuczkić). Sędziował Daniel Siebert z Niemiec. Żółte kartki: Jasmin Kurtić oraz Reca. Czerwona kartka: Kurtić (86. Druga żółta za faul na Góralskim) Widzów: 53 946. Z PGE Narodowego Michał Białoński, Piotr Jawor, Olgierd Kwiatkowski Eliminacje Euro 2020: sprawdź wyniki i tabelę "polskiej" grupy