Debiut selekcjonera "Biało-czerwonych" Adama Nawałki wypadł bardzo słabo. Jego podopieczni w piątek przegrali w towarzyskim spotkaniu ze Słowacją 0-2, a ponad 40-tysięczna publiczność zgromadzona na wrocławskim stadionie przeżyła spory zawód i gwizdami żegnała schodzących do szatni polskich piłkarzy. "Cały czas uciekamy o realnej oceny naszych możliwości. Żyjemy tym, że mamy trzech piłkarzy w Borussii Dortmund i w związku z tym jesteśmy potęgą w Europie. I co mecz jesteśmy zaskoczeni, a raczej rozczarowani. Nie spodziewałem się cudów po tym spotkaniu, bowiem nowy selekcjoner ich nie mógł zrobić po kilku wspólnych treningach" - powiedział Michniewicz. Jego zdaniem należy dać więcej czasu nowemu szkoleniowcowi, pozwolić mu na eksperymenty. "Na tyle, na ile znam Adama Nawałkę, a wydaje mi się, że znam go bardzo dobrze, on ma jasny cel i wie jak go osiągnąć. Dajmy mu więc czas, niech popracuje, niech się przekona, kto do tej reprezentacji pasuje, a kto nie. Dlatego te eksperymenty, które dzisiaj robi, są słuszne, tak powinna wyglądać selekcja. Ktoś wyróżnia się w lidze, trzeba mu się bliżej przyjrzeć i ocenić, czy na poziomie reprezentacji da sobie radę, czy nie. Nie można na razie patrzeć na ten zespół przez pryzmat tylko wyniku czy też nawet samej gry" - podkreślił. Michniewicz zauważył, że Nawałka próbuje pewne elementy gry Górnika Zabrze, swojego byłego klubu, przeszczepić na grunt reprezentacji. Jak dodał, w przyszłości mogą one przynieść wymierny efekt. "Charakterystyczna w meczu ze Słowacją była gra bocznymi sektorami boiska, dublowanie pozycji przez bocznych obrońców Kosznika czy Olkowskiego. Oni idą do przodu z każdą akcją, wyprzedzają pomocników. Widać też było, że popracowali nad stałymi fragmentami gry, jeśli chodzi o sposób poruszania się. Brakowało jednak dokładnego podania, bo te dośrodkowania nie były najlepsze. A właśnie świetnie dopracowane stałe fragmenty gry to był znak firmowy Adama Nawałki i Górnika Zabrze. Myślę, że selekcjoner nadal będzie pracował nad tymi elementami, bowiem w przypadku naszego zespołu mogą one przynosić punkty i bramki" - stwierdził. Były szkoleniowiec m.in. Lecha Poznań, Zagłębia Lubin, Widzewa Łódź i Jagiellonii Białystok daleki jest od indywidualnych ocen. Jak stwierdził, kilka jednostek treningowych i kilkadziesiąt minut gry w meczu to za mało, by wyciągać daleko idące wnioski. "W przypadku porażki, to nawet nie wypada kogokolwiek pochwalić, ale skreślając jakieś nazwiska, można tylko komuś zrobić krzywdę. Nawałka na pewno dalej będzie się przyglądał tym zawodnikom, on też się uczy nowej roli, bo przecież inaczej wygląda praca w klubie, a inaczej w reprezentacji" - podkreślił. Po piątkowej porażce, pojawiły się opinie, by Nawałka ponownie sięgnął po piłkarzy, którzy mają polskie korzenie i paszporty, choć wychowywali się i piłkarskiego rzemiosła uczyli się w innych krajach: Ludovic Obraniak, Damien Perquis, Eugen Polanski czy Sebastian Boenisch. Michniewicz sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. "Szanuję każdego zawodnika, który chce grać w reprezentacji Polski, ale też powinniśmy wyciągać wnioski z tego co się stało. To pójście drogą na skróty trenera Smudy, bo tak tę kwestię oceniam, zrobiło wiele krzywdy polskiej piłce. Ci piłkarze praktycznie dostali miejsce w reprezentacji za darmo, a nic jej nie dali. Teraz, gdy przegrywamy ze Słowacją, pojawiają się głosy, że trzeba z powrotem powołać jednego czy drugiego. A oni zawiedli na najważniejszej imprezie czyli na mistrzostwach Europy, dlatego podawanie im ręki uważam za błąd. Wyszkolmy sami piłkarzy, a potem dajmy im szansę gry w tej najważniejsze drużynie" - podsumował Michniewicz.