<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/montreal-polska-ekwador,2372">Zobacz zapis relacji na żywo z tego meczu</a> Z jednej strony był to tylko mecz towarzyski, ale też na każdym piłkarzu w obozie "Biało-czerwonych" ciążyła przykra wyliczanka: 223 dni bez zwycięstwa, a także <a href="http://sport.interia.pl/raport/reprezentacja-euro-2012/news/ebi-gol-ludo-gol-chcial-zlamac-poprzeczke-live/komentarze,1543779,,33370299">szyderstwa kibiców w stylu:</a> - San Marino, - Antarktyda, - Grenlandia, - Dzieci z Bullerbyn, - Kelly Family". W starciu z kim Orły Smudy miały nie przerwać serii bez zwycięstw, jak nie z grającymi bez największej gwiazdy - Antonio Valencii z Manchesteru United (kontuzja) Ekwadorem? Jeszcze przed upłynięciem kwadransa powinniśmy prowadzić 1-0. Prawą stroną przedarł się Łukasz Piszczek, który uderzył w pełnym biegu, lecz został zablokowany - z dobitką pospieszył debiutujący w reprezentacji Hubert Wołąkiewicz i o mały włos nie rozwalił bramki Ekwadorczyków trafiając w poprzeczkę! Z przewrotki próbował jeszcze wpakować futbolówkę do siatki Robert Lewandowski, lecz trafił w nogę obrońcy. Za moment z gola, po główce Joffre Guerrona, cieszyli się podopieczni Reinaldo Ruedy, ale - na nasze szczęcie - sędziowie dobrze wychwycili spalonego. Po pół godzinie intensywność ataków "Biało-czerwonych" osłabła. Na dodatek zaczęliśmy popełniać błędy indywidualne. A to Łukasza Mierzejewskiego zakręcił Guerron (wyłożył piłkę Christianowi Benitezowi, ten oddał do Christiana Noboi, który uderzył niecelnie), a to Przemysław Tytoń fatalnie wykopał piłkę, tak że wyszła na aut boczny jeszcze na naszej połowie. - Do przodu to wypier...! - krzyknął zdenerwowany selekcjoner Franciszek Smuda. Kolejny błąd indywidualny - Kamila Glika (wybił piłkę głową wprost pod nogi Noboi) skończył się już stratą gola: Tytoń wykazał się niezłym refleksem odbijając piłkę po strzale kolegi klubowego Rafała Murawskiego - Noboi, lecz przy dobitce z kilku metrów Beniteza (kto go pilnował?) był już bez szans. Większości Orłów po stracie bramki opadły skrzydła. Waleczny charakter pokazał jednak Ludovic Obraniak, który najpierw wywalczył rzut rożny, a później tak z niego dośrodkował, że pewnie byłoby 1-1, gdyby nie fenomenalna interwencja Maximo Banguery po uderzeniu głową z pięciu metrów Ebiego Smolarka. Po reprymendzie od Smudy w II połowie Polacy starali się dłużej utrzymywać piłkę, unikać prostych strat, grać bardziej zadziornie. W 55. min mógł wyrównać "Lewy", lecz z 17 m trafił wprost w bramkarza. Nadal jednak nie wszystko w naszej grze było różowe. Zbyt małe siły angażowaliśmy w walkę o odbiór piłki, przez co najczęściej rywale przez środek boiska przechodzili bezkarnie i dopiero przed "szesnastką" stawialiśmy zasieki. Ekipa Franza Smudy wyrównała dosyć niespodziewanie. Z rzutu wolnego podyktowanego po ofensywnym wejściu Kamila Glika podał w pole karne nie kto inny, jak nasz reżyser - Obraniak, piłkę niezdarnie na klatkę przyjął Paredes tak, że spadła pod nogi Ebiego Smolarka, który prezent zamienił na gola przytomnym strzałem w prawy róg. Warto dodać, że Ebi do tego momentu był mało widoczny. Kto by zdjął z boiska strzelca bramki? Franz Smuda to uczynił i miał nosa, gdyż za słabnącego w oczach Smolarka wprowadził Kamila Grosickiego, a już pierwszy jego rajd dał nam bramkę na 2-1. "Grosik" zacentrował, stoper Jayro Campos za krótko wybił piłkę, a Ludo Obraniak w pełnym biegu z lewej nogi "kropnął" z 18 m w prawy róg. Długo nie nacieszyliśmy się z prowadzenia. Obrona przysnęła przy prostopadłym podaniu Juana Paredesa, Przemysław Tytoń zawahał się i nie wyszedł do piłki (była podawana w pole bramkowe). Z tego wszystkiego skorzystał Benitez główkując z bliska do siatki, przez co znowu zremisowaliśmy. Ale nie brak zwycięstwa jest najbardziej niepokojący, ale fakt, że występujący w osłabionym składzie Ekwadorczycy wyglądali o klasę lepiej technicznie od - jakby nie było - jednych z najlepszych polskich piłkarzy. Dorównywał im pod tym względem jedynie Ebi Smolarek. Franciszek Smuda (trener reprezentacji Polski): - Na pewno cieszą mnie zdobyte gole, ale martwią te stracone, tym bardziej, że tracimy je zbyt łatwo. Musimy się tego ustrzec w przyszłości. Obraniak jest w dobrej formie, widać to po jego grze, w przyszłości będzie jeszcze bardziej znaczącym zawodnikiem. Walczyliśmy do końca gramy, chłopaki przegrywając wyszli na druga połowę i zdobyli dwa ładne gole - to nie jest łatwe. Szkoda tylko, że znowu środkowi obrońcy popełnili błąd, nie upilnowali zawodnika i ten z bliska strzelił nam gola na 2-2. Ja jednak jestem zadowolony z tego meczu. Nieźle zadebiutował Wołąkiewicz na pewno ma przyszłość przed sobą, a przede wszystkim trzeba rozpoznać każdego zawodnika, żeby go należycie wkomponować do zespołu. Polska - Ekwador 2-2 (0-1) Bramki: 0-1 Benitez (32.), 1-1 Smolarek (60. z podania Obraniaka), 2-1 Obraniak (70.) 2-2 Benitez (78. głową z podania Paredesa). Polska: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek (61. Artur Jędrzejczyk), Kamil Glik, Michał Żewłakow, Łukasz Mierzejewski - Rafał Murawski, Adrian Mierzejewski (81. Radosław Majewski), Hubert Wołąkiewicz - Ludovic Obraniak, Ebi Smolarek (67. Kamil Grosicki), Robert Lewandowski (88. Andrzej Niedzielan). Ekwador: Maximo Orlando Banguera Valdivieso - Luis Armando Checa Villamar, Jairo Rolando Campos Leon, Tilson Oswaldo Minda Suscal, Walter Orlando Ayovi Corozo - Juan Carlos Paredes Reasco, Christian Fernando Noboa Tello, Joffre David Guerrón Mendez (85. Isaac Bryan Mina Arboleda), Michael Antonio Arroyo Mina - Luis Fernando Saritama Padilla, Christian Rogelio Benitez Betancourt.