Stadion Śląski ponownie oddano do użytku w zeszłym roku. Modernizacja śląskiego giganta, która trwała w latach 2009-2017, kosztowała sporo, ale teraz obiekt robi wrażenie. Służyć ma piłkarzom, lekkoatletom i żużlowcom. Na pierwszy mecz po przebudowie w zeszłym roku w eliminacjach mistrzostw Europy do lat 19 z Białorusią przyszło... 29 tysięcy osób. Mecz kadry prowadzonej jeszcze przez Adama Nawałkę z Koreą Południową w marcu oglądało już 53 tys. widzów. Komplet publiczności ma być też podczas czwartkowego meczu z Portugalią i niedzielnego z Włochami w ramach rozgrywek Ligi Narodów. Będą to mecze numer 57 i 58 biało-czerwonej kadry na Śląskim. Z gry na chorzowskim stadionie, ochrzczonym w przeszłości, z racji niesamowitej atmosfery "Kotłem Czarownic", w szczególności cieszą się piłkarze naszej reprezentacji, którzy związani są z Górnym Śląskiem. - Dla mnie osobiście granie na Stadionie Śląskim jest wielką frajdą, bo wychowałem się oglądając reprezentację grającą na Śląskim i zawsze marzyłem, żeby zagrać na tym stadionie w kadrze. Tak, że jest to wielka sprawa. Zawsze atmosfera była tam świetna, miejmy nadzieję, że podobnie będzie w dwóch nadchodzących spotkaniach. Przy okazji ostatniego meczu na Stadionie Śląskim z Koreą Południową w marcu ta atmosfera była super i na pewno też to wszystko na nas wpływa. Mam nadzieję, że teraz też będzie tak w spotkaniach z Portugalią i Włochami, bo to atrakcyjni rywale - mówi urodzony w Jastrzębiu-Zdroju Kamil Glik. Gra na Śląskim byłaby też wielką sprawą dla Pawła Olkowskiego. Ten były zawodnik młodzieżowego Gwarka Zabrze w sezonie 2010/11 występował w GKS-ie Katowice, a przecież stadion pierwszoligowego klubu przy Bukowej położony jest w sąsiedztwie Śląskiego. Teraz, wracający do kadry zawodnik, ma szansę na kolejne występy w kadrze, w której po raz ostatni wystąpił prawie trzy lata temu, w starciu przeciwko Irlandii w eliminacjach Euro. Było to 11 października 2015 roku. "Biało-Czerwoni" pokonali wtedy Wyspiarzy w Warszawie 2-1, a Olkowski przebywał na boisku do 63. minuty zmieniony później przez Jakuba Błaszczykowskiego. Michał Zichlarz